Auto w Pracy

Slideshow Image

Wolność to możliwość wyboru, np. kiedy i gdzie pojadę. Takie możliwości daje samochód, ale żeby w pełni cieszyć się z tego, dobrze mieć możliwość wyboru czym pojadę.  Teoretycznie, pojechać można każdym samochodem, dużym, małym, elektrycznym lub spalinowym. Warto jednak pamiętać, że do każdego zadania powinno się wybrać odpowiednie narzędzie. Weźmy więc na tapetę, taki wyjazd służbowy. Tak dwa dni i kilkaset kilometrów do przejechania. Bagażu praktycznie zero, ale ubrania na przebranie konieczne. Co wybrać ?

Moim wyborem w takim przypadku będzie limuzyna z wysokoprężnym silnikiem. Jak dotąd nie wymyślono nic lepszego na trasę od diesla. Duża moc i niskie spalanie są tu koronnymi argumentami. Teraz tylko trzeba poszukać odpowiedniej limuzyny.  Wybrałem Skodę Superb i nie była to przypadkowa decyzja.  Szukałem auta, które zapewni komfort na odpowiednim poziomie, ale przy umiarkowanej cenie auta. Z komfortem nie było problemu, szczególnie, że moje wymagania w tym zakresie nie były zbyt duże.  Komfort tak, ale luksus już nie koniecznie. Przy takich założeniach, to w tym segmencie, każde auto sprosta oczekiwaniom.  Trudniejszym zadaniem był przyjęty próg cenowy na poziomie 200 tys. złotych.

Oferta Skody optymalnie wpasowała się w wyznaczone ramy. Po pierwsze, w ofercie była wersja z silnikiem wysokoprężnym (a nie jest to już tak powszechne jak kilka lat temu).  2,0 TDI o mocy 200KM i maksymalnym momencie obrotowym 400 Nm. Drugim atutem była atrakcyjna cena. Podstawowa wersja Superba z dwulitrowym dieslem kosztowała poniżej 160 tys. złotych. Bogatszą wersje „Style” wyceniono na 163 tys. zł.  W komplecie z dwulitrowym dieslem jest automatyczna skrzynia biegów DSG. W takiej sytuacji zostało jeszcze trochę kasy na dodatkowe wyposażenie. Całość zamknęła się kwotą 171 200 złotych.  Co prawda, jest to konfiguracja i cena zeszłoroczna, ale nawet przy aktualnym cenniku powinniśmy się zmieścić w wyznaczonych parametrach.

Samochód już jest, więc pora mu się przyjrzeć. Długość 4861 mm, szerokość 1864 mm i wysokość 1458 mm. Zacne wymiary, wystarczające rozmiary, aby budzić szacunek na drodze, ale jeszcze na tyle małe, że nie ma większych problemów podczas manewrów. Szczególnie, że mam czujniki i kamerę cofania i to dobrej jakości. Wróćmy jednak do wyglądu. Klasyczna trójbryłowa linia, jak przystało na limuzynę, a tu niespodzianka.

Superb nie jest sedanem jakby się zdawało, a hatchbackiem. Wystarczy otworzyć bagażnik i nie ma wątpliwości jaki to rodzaj nadwozia. Dla mnie  na plus, bo to ułatwia dostęp  do bagażnika. Z dużą klapą nie muszę się męczyć, bo jest unoszona elektrycznie (sterowanie także z wnętrza pojazdu).

Bagażnik imponuje pojemnością. 625 dm³ objętości w zupełności zaspokaja moje potrzeby.  W zasadzie to nawet nie wykorzystuję tej przestrzeni i dobrze, że w bagażniku umieszczono siatki na mniejszy bagaż.

Jakby jednak była potrzeba zrobienia z tego Superba bagażówki, to wystarczy pociągnąć odpowiednie dźwigienki w bagażniku i składają się nam oparcia tylnej kanapy.

Teraz to już 1760 dm³ do zagospodarowania. Bagażnik już poznaliśmy, czas na wnętrze. Zacznijmy od pasażerów tylnej kanapy.

Auto nie jest małe, ale ilość miejsca dla pasażerów potrafi miło zaskoczyć.

Mnie bardziej interesuje moje ulubione miejsce za kierownicą.  Wygodny fotel, z elektrycznym sterowaniem i pamięcią (fotel pasażera także ma elektryczne sterowanie) nie jest tu zaskoczeniem. Manual raczej by tu nie pasował, chociaż nie byłby problemem. Kokpit nie jest zaskoczeniem. Powiedziałbym, że to klasyka w tej marce. Duży wyświetlacz multimedialny na centralnej konsoli i cyfrowy zestaw wskaźników przed kierowcą to zestaw obowiązkowy Skody. Bardzo dobry zestaw. W zależności od wersji wyposażenia może być bardziej lub mniej rozbudowany, ale nawet w podstawowej wersji nie można narzekać.

 

Dla mnie najważniejszą funkcją jest możliwość ustawienia nawigacji na obu ekranach.  System może wyświetlać mapę zamiast zegarów, albo pomiędzy nimi, mogę też obserwować mapę na ekranie centralnej konsoli, a na panelu zegarów wyświetlać strzałkę nawigacji. Cyfrowy kokpit oferuje mnóstwo możliwości, więc faktycznie można dopasować wygląd do własnych upodobań, albo do aktualnego nastroju, przecież w każdej chwili możemy zmienić profil użytkownika i zmianę ustawień.

 

Potężna centralna konsol z ładnie wykończonym tunelem centralnym dominuje wnętrze. Umiarkowana ilość błyszczącego chromu w połączeniu z błyskiem ekranu daje dyskretny urok wyższej klasy. Fajnie wygląda, ale trzeba pamiętać o dotykowym ekranie. Dobrze mieć pod ręką ściereczkę do usuwania odcisków palców, bo niestety wyplamiony ekran nie wygląda najlepiej.

Przy mojej konfiguracji decydował rozsądek. Jeśli chcemy iść w stronę luksusu to sugerowałbym wersję LAURIN & KLEMENT z białą skórą, robi wrażenie.  Mnie na tym efekcie nie zależy, więc materiałowa tapicerka jest praktyczniejszym rozwiązaniem. Bardziej od wyglądu, interesuje mnie wygoda podróży, bo autko ma jechać w trasę, a tu istotne jest, aby wysiąść z auta bez zmęczenia, o jakichś bólach nie wspominając. Nie rozczarowałem się. Kilka godzin za kierownicą nie jest problemem, co sprawdziłem w praktyce.

Czas ocenić, czy Skoda Superb 2,0 TDI, spełniła oczekiwania. Moim zdaniem, strzał w dziesiątkę. Przede wszystkim, zadowolony jestem z silnika. Nie ma lepszej opcji od diesla. Współczesne jednostki wysokoprężne to zupełnie inna kultura pracy od tych sprzed kilkunastu lat. To już nie są głośne, powolne traktorki zostawiające kłęby czarnego dymu za sobą. Teraz cichutko i dynamicznie zbierają się do pracy. Jest moc, bo 200 KM to sporo, ale ważny jest wysoki moment obrotowy. 400 Nm to już konkret.  Dzięki czemu przyśpieszenie od 0 do 100km/h zajmuje tej Skodzie tylko 7,9 sekundy.

Atutem diesla jest jego odporność na obciążenie. Auto nie wymięka przy jeździe z kompletem pasażerów, czy cięższym bagażem. Co istotne nie ma to ogromnego wpływu na zużycie paliwa. Właśnie zużycie paliwa jest największym atutem tych jednostek napędowych. Skoda Superb jest dużym samochodem, ale nie trzeba wiele skupienia, aby osiągać spalanie porównywalne do kompaktowych  aut.  W mieście rozpiętość w spalaniu jest dość duża.

Tak pomiędzy 7 z hakiem do 10 l/100km. Największy wpływ na to ma długość trasy. Spalanie zaraz po uruchomieniu silnika jest kosmiczne, na szczęście szybko spada. Prędkość jest tu już mniej istotna, bo w mieście i tak średnia szybkość jest mizerna. W Warszawie, wychodzi mi, że jeżdżę dużo poniżej dopuszczalnych prędkości. Ciekawe, czemu w takim razie władze miasta chcą wprowadzać strefę Tempo 30 jak mnie wychodzi, że już jeżdżę wolniej. Nadmiar troski, chęć utrudnienia życia kierowcom, a może potrzeba wydania publicznych pieniędzy? Jeśli to ostatnie, to aż rodzi się podejrzenie o defraudację naszych pieniędzy.

Wróćmy do tego co sprawdzone, czyli mojego spalania. Myślę, że spokojnie mogę przyjąć, że da się jeździć ze spalaniem poniżej 9l/100km. Całkiem dobry wynik, jak na tak duży samochód.

Prawdziwą rewelacją jest spalanie w trasie, a do tego właśnie wybrałem Skodę z takim silnikiem. Samochód pozwala na szybką jazdę. Jest moc, jest przyśpieszenie i w momencie wkraczamy w strefę mandatów. Trzeba się pilnować, bo nie czuć prędkości.  Cichutko, bez ostrzeżenia osiągamy fajne szybkości. Prędkość maksymalna wynosi 244km/h. Oczywiście przy takich prędkościach spalanie będzie odpowiednio wyższe. Górnego limitu nie sprawdzam, nie jest to dziś w orbicie moich zainteresowań. Chcę powalczyć o dolne granice. Nie żadna jazda o kropelce, bo takie oszczędności są bez sensu.  Jeśli chcę przekonać się, że diesel jest najlepszym wyborem na długie trasy, to muszę pojechać tak jak zwykle jeżdżę. Nie muszę być najszybszy, ale nie mogę być najwolniejszy. Trochę ponad trzysta kilometrów do przejechania. Trochę lokalnych dróg, ale znaczna część to droga samochodowa, będzie nawet kawałek autostrady.

Wyszło nie najgorzej, średnia prędkość z trasy to 117km/h, więc o blokowaniu ruchu nie może być mowy. Spalanie na poziomie 6,1l/100km dla mnie super. Przy dzisiejszej cenie ON to jakieś 40 zeta za 100km.  Jazda na gazie wyszłaby taniej, ale gaz to mam w kuchence i wystarczy. Nie każdy chce modyfikować auto, montować butle i martwić się co z gwarancją. Druga sprawa, to jakoś  tak nie pasuje gaz w limuzynie. Może w takim razie elektryk. Akurat jest to na topie. Hmm, super, tylko czemu te elektryki tak wolno jeżdżą. Kilka minąłem, a mnie żaden, pomimo, iż wcale nie jechałem super szybko. Pytanie nie jest retoryczne, bo odpowiedź jest prosta. Zużycie energii wzrasta wprost proporcjonalnie do prędkości. Jeśli nie chcą tracić czasu na ładowanie akumulatora , to muszą oszczędzać energię. Czy w takim razie warto liczyć koszty ? Ok. policzmy. Do porównania wezmę Skodę Enyaq. W moim teście zużycie energii było na poziomie 20kWh/100km. Przy benzynie czy ON to sprawa jest prosta, bierzemy cenę z dystrybutora i liczymy. Czym szybciej ładujemy, tym więcej płacimy. Rozpiętość cen astronomiczna od 1 zł do 4 zł. Najniższą cenę mają te najwolniejsze, ale nie sądzę, aby ktoś chciał robić kilkugodzinne przerwy w trasie. Realna cena w miarę szybkiego uzupełnienia energii to 2zł za 1kWh. Wychodzi tyle co w przypadku mojego diesla, bez martwienia się o paliwo. Jak zabraknie, to podjeżdżam na stację i za 5 minut ruszam dalej z pełnym bakiem. Diesel górą.

Nie tak dużo potrzeba starań, aby uzyskać jeszcze mniejsze spalanie.

No cóż, jakby nie patrzeć, podpisuję się obydwoma rękoma za silnikiem wysokoprężnym. Owszem do miejskiej jazdy preferuję elektryka, ale w trasie diesle biją na głowę inne napędy. Skoda Superb nie zawodzi. W pełni potwierdziła to na co liczyłem. Mocne, wygodne auto do pokonywania przestrzeni przy niskich kosztach eksploatacji i umiarkowanej cenie w stosunku do konkurencji w tym segmencie.

Tekst i zdjęcia: Dariusz Pastor

Test Skoda Superb Scout 2,0 TSi

Test Skoda Superb iV

Test Skoda Octavia Combi Scout 1,9 TDi