Auto w Pracy

Slideshow Image

Francja – elegancja, to wyrażenie doskonale pasuje do Renault Rafale.  Jeżeli miałbym powiedzieć który model Renault powinien być wizytówką marki, to bez wahania wybrałbym Rafale. Szefostwo koncernu było chyba tego samego zdania decydując o nazwie dla nowego modelu. Rafale to odwołanie się do francuskiej historii lotnictwa.  W latach trzydziestych XX wieku Renault wytwarzało także samoloty. Stało się tak, po przejęciu francuskiego producenta samolotów Caudron przez Renault. Samoloty zaczęto nazywać terminologią związaną z wiatrem. W ten sposób legendarny model C460 otrzymał nazwę Rafale.

Wystarczy spojrzeć na model Rafale i już przychodzą skojarzenia z przestrzenią, szybkością i dynamiką.

Renault Rafale to SUV coupe, segment jeszcze do niedawna zarezerwowany dla najdroższych ekskluzywnych modeli. W takiej sytuacji wypada, aby szczególnie zadbać o linię nadwozia. Musi przyciągać wzrok swoją urodą. Uroda to oczywiście rzecz gustu, ale w mojej ocenie Rafale jest piękny. Nie jest to mały samochód, bo mierzy 4700mm długości, 1613m wysokości i 1866mm szerokości, a z lusterkami szerokość auta przekracza 2 metry.  Duży, ale linia nadwozia tak poprowadzona, aby gabaryty nie przytłaczały obrazu, ale jednocześnie tak, aby nie tuszować rozmiaru auta, bo w tej klasie mały pizdryk zwyczajnie nie pasuje. Osiągnięto to przez wyraźne przetłoczenia na drzwiach, mocno zarysowane nadkola podkreślające siłę. Duże felgi są dopełnieniem obrazu.

Jest jeszcze kilka ciekawych elementów, chociażby grill z efektem 3D, zmieniający kolor w zależności od kąta patrzenia. Tylny spoiler też ładnie wkomponowany w bryłę. Dyskretnie, ale wyraźnie sugeruje, że ten samochód ma moc i nie zawaha się jej użyć.

Zewnętrzy wygląd to tylko początek. Otwieram drzwi i kontynuuję poznanie. Pierwsze co zauważyłem, to błękitna tonacja wnętrza. Wnętrze w kolorze nadwozia robi wrażenie.

Niebieskie dywaniki,

niebieskie wykończenie wnęk kieszeni w drzwiach,

nawet są niebieskie przeszycia na pasach bezpieczeństwa.

Wyprofilowany fotel zachęca do zajęcia miejsca. Odsunięty dość daleko od kierownicy, więc łatwo zająć na nim miejsce. Oczywiście ta odległość wynika z tego, iż fotele mają funkcję łatwego dostępu, czyli po wyłączeniu silnika odsuwają się do tyłu, co ułatwia wysiadanie i wsiadanie. Po włączeniu przycisku „start” fotel przysuwa się bliżej kierownicy zgodnie z zapisanymi w pamięci ustawieniami. Elektroniczne sterowanie fotelem nie dziwi, tak samo jak funkcja masażu.

Spodziewałem się tej funkcji i Renault mnie nie zawiodło. Zawsze zastanawiam się, czy to gadżet czy praktyczna funkcjonalność. Rehabilitacji fotel nie zastąpi, ale trzeba powiedzieć, że miło się robi kiedy używam tej opcji.

Miejsce zajęte, fotel i lusterka ustawione więc można ruszać. Jest jeszcze elektronika. Przynajmniej tu nie muszę poświęcać czasu na czytanie instrukcji. Renault Rafale ma nową generację elektroniki, ale już ją zdążyłem poznać w Australu czy Espace.

Funkcjonalność podobna, a obsługa prawie identyczna, ale całość w nowej obudowie. Trzeba przyznać, że nowy układ robi dobre wrażenie. Szczególnie efektowne jest połączenie dwóch ekranów. Dużego monitora na centralnej konsoli i panelu zegarów przed kierowcą. Pomimo, iż są to dwa monitory, sprawiają wrażenie jakby były monolitem.

Renault Rafale jest produkowany tylko jako hybryda, ale za to możemy wybrać rodzaj hybrydy. Do mnie trafiła wersja e-tech, czyli hybryda typu Plug-in. Ten rodzaj napędu zazwyczaj często zarezerwowany jest dla modeli, które są wizytówką firmy. Myślę, że tak jest i w tym przypadku. 300 konny Renault Rafale to praktyczny pokaz możliwości koncernu. Całkiem uzasadnione stwierdzenie. Piękna linia, dobre wyposażenie i najlepszy rodzaj napędu. Kupując samochód Plug-in hybrid, to tak jakbyśmy kupili dwa samochody. Jeden auto elektryczne, drugie spalinowe. W zasadzie to jeszcze trzecie, bo wszystko może działać jak zwykła hybryda. Renault Rafale e-tech ma dwa rodzaje napędu, które współpracują ze sobą, ale mogą też działać niezależnie. Samochód potrafi jeździć jako 100% elektryk, a jak zabraknie prądu przełączy się na tryb spalinowy. Oczywiście jeździ też jak zwykła hybryda korzystająca z obu napędów. Dla mnie obecnie to najlepsze rozwiązanie na rynku. Łączy zalety i eliminuje główne wady każdego z tych napędów. Kluczem do sukcesu jest możliwość doładowania baterii z zewnętrznego źródła. Można to zrobić z domowej sieci lub na publicznej stacji ładowania. Domowe gniazdko jest fajnym rozwiązaniem pod warunkiem, że mamy taką możliwość. Koszt znikomy, ale proces ładowania trwa dość długo.

U mnie Rafale połyka prąd z prędkością 1,9kW/h, czyli do pełnego naładowania baterii o pojemności 22kW potrzebuję ponad 10 godzin. Sytuacje zmienia założenie walboxa. Walbox trochę  kosztuje, ale akumulatory ładujemy kilka razy szybciej. Domowa stacja ładowania jest koniecznością przy użytkowaniu pojazdu elektrycznego, bo naładowanie baterii o pojemności 60kW lub więcej korzystając z zasilacza trwa wieczność. Hybrydy Plug-in mają dużo mniejsze baterie. Bateria w Rafale ma 22,9kW więc dołączony do auta zasilacz, powoli ale daje radę z ładowaniem. W codziennym użytkowaniu nie potrzebujemy w pełni naładowanej baterii. Mnie przeważnie wystarcza jak jest więcej niż 60% co pozwala przejechać ponad 50 km w trybie elektrycznym. W trybie hybrydowym, gdzie prąd wspomaga napęd spalinowy, energii wystarcza do kolejnego codziennego ładowania.

Gorzej sytuacja wygląda jak nie mamy możliwości ładowania pojazdu w domu czy garażu i trzeba korzystać z publicznych punktów ładowania. Nie ma sensu szukać szybkich ładowarek, bo i tak nasze auto ma ograniczoną moc pobierania energii. Plusem jest niższa cena za 1kWh niż na tych szybkich. Korzystanie z publicznych ładowarek ma jednak tą niedogodność, przeważnie nie są pod naszym domem i trzeba poświęcić trochę czasu, aby do nich dotrzeć.

Jest jeszcze jeden sposób uzupełniania energii akumulatorów, czyli rekuperacja. Samochód odzyskuje energię podczas jazdy, głównie hamowania, co pozwala na utrzymywaniu minimalnego poziomu naładowania baterii. W zwykłej hybrydzie dzieje się to praktycznie bez naszego udziału, ale tam jest mniejszy akumulator, W Plug-in jest ponad 20kWh pojemności i zwyczajnie rekuperacja nie daje rady. W Renault Rafale odkryłem na to sposób. Trzeba przełączyć tryb jazdy na "sport" i zaczyna przybywać prądu. Ciekawe jakby tak policzyć, czy skórka warta wyprawki, bo jednak to najbardziej paliwożerny styl jazdy. Z drugiej strony najprzyjemniejszy, bo w pełni wykorzystujemy 300 KM mocy. Całkiem sporo, nawet przy tej masie auta osiągi są więcej niż dobre. W zasadzie to powinienem napisać adekwatne do wyglądu. Tak wyglądający samochód musi być dynamiczny i jest. Przyśpieszenie od 0 do 100km/h zajmuje 6,4 sekundy. Prędkość maksymalną ograniczono do 180km/h i kompletnie nie rozumiem w jakim celu przyjęto w Renault taką politykę. Świetnie się to wpisuje w politykę UE narzucającą różne systemy wspomagania/nękania kierowców, chociażby piszczenie przy przekraczaniu prędkości.

TikTok

Na szczęście, są też pożyteczne systemy. Szybko polubiłem funkcję monitorowania przestrzeni przed jadącym samochodem. Nie jest on koniecznością, bo kierowca powinien samodzielnie ocenić bezpieczną odległość, ale jakby ktoś miał z tym problem, to elektronika pomoże.

Renault Rafale w najmocniejszej wersji przypadł mi do gustu. Wygląd super i dbałość o szczegóły, to trudno pominąć. Do tego dobre osiągi przekładające się na przyjemność z jazdy.

Komfort jazdy podnosi też system czterech kół skrętnych 4 control.  Dzięki niemu samochód jest niezwykle zwrotny i bardzo dobrze trzyma się drogi. 

Pozostaje jeszcze jeden aspekt, o który pyta wiele osób. Ile pali hybryda. Na to pytanie trudno dać wyczerpującą odpowiedź. Wszystko zależy ile mamy prądu w baterii. Przy pełnej baterii i nie dużych dziennych przebiegach można przyjąć, że prawie nic. Jeśli nie naładujemy akumulatora, to po wyczerpaniu energii spalanie podskoczy do 6 – 7l/100km. W takim razie prawidłowa odpowiedź brzmi, że są to widełki od 1 do 7l/100km, ale to raczej pytających nie zadowoli. Więc zanim odpowiemy na to pytanie, trzeba się pytającego spytać jakie ma warunki, bo od tego będzie zależeć odpowiedź.

Tekst i zdjęcia: Dariusz Pastor

TikTok