Auto w Pracy

Slideshow Image

Hybryda typu Plug-in to optymalne rozwiązanie jakie może w tej chwili zaoferować nam współczesna motoryzacja. Dziwię się, że właśnie ten rodzaj napędu nie jest promowany, zamiast samochodów elektrycznych. W zasadzie to wiele mu nie brakuje, aby był to napęd idealny. W takim razie, cóż to jest hybryda Plug-in. Najprościej to połączenie samochodu spalinowego z samochodem elektrycznym. Co najlepsze ten rodzaj hybrydy łączy atuty tych napędów, pomijając wady.

Właśnie z takim napędem przyjechała do mnie nowa Skoda Superb iV. Dokładnie to Skoda Superb Combi iV.  Samochód posiada silnik benzynowy 1,5 TSI oraz silnik elektryczny. Taki zespół generuje 204 KM mocy. Całkiem sporo, więc powinno się to przełożyć na dobre osiągi auta. Przyzwoite, a w zasadzie dobre parametry trakcyjne auta są wymagane w tej klasie. Elektryczny silnik wspomaga silnik spalinowy, więc o osiągi jestem spokojny. Zdziwiłbym się, gdyby jazda nie potwierdziła tych oczekiwań. Rozczarowania nie było, auto jest dynamiczne i daje przyjemność z jazdy. Co prawda, nawet w trybie „sport”, po mocnym wciśnięciu gazu jest chwila zawahania, zanim auto wyrwie do przodu, ale jak ruszy to na ustach pojawia się uśmiech. Przyśpieszenie od 0 do 100km/h zajmuje 8,1 sekundy. Jak na prawie 5 metrowe kombi to dobry wynik.

Skoda Superb zajmuje dość szczególne miejsce w gamie modeli Skody. Pomimo, że podstawowa wersja jest liftbackiem, to i tak powszechnie uważa się ją za flagową limuzynę. Wersja kombi też nie jest zwykłym kombiakiem do roboty. Owszem, może być wołem roboczym, ale wołem klasy premium.  Predyspozycje do pracy ma doskonałe.

Bagażnik o pojemności ponad 600 litrów, aż prosi aby trafić do komiwojażera, który wykorzysta tą przestrzeń. W razie potrzeby, jedno pociągnięcie dźwigienki w bagażniku i składa się oparcie tylnej kanapy. Jeśli zdemontujemy roletę w bagażniku to stworzymy luksusowe auto dostawcze. Tylko trochę szkoda demontować roletę, bo taka ładna, automatyczna. Odsuwa się sama przy podnoszeniu klapy bagażnika, zasuwa również. Oczywiście klapa bagażnika sterowana elektrycznie, z pilota, przyciskiem lub ruchem nogi pod tylnym zderzakiem.

Część osobowa jest identyczna jak w wersji liftback. Już podstawową wersję wyposażono na bogato, ale zawsze można ją jeszcze podnieść na wyższy poziom. Lista opcji wyposażenia jest wystarczająco długa, aby pozbyć się paru złotych. U mnie dopłata za wzbogacenie wersji Selection została wyceniona na 24800 zł.   W sumie to umiarkowany wyrok, bo spodziewałem się znacznie wyższej kwoty. Jest kilka ciekawostek, np. przednie fotele. Mają elektryczną regulację, funkcję masażu i mechaniczne przesuwanie.

Ciekawe rozwiązanie, ale nawet się to sprawdza, szczególnie jeśli jest jeden kierowca. Raz się ustawi i po sprawie, no ale w takiej konfiguracji nie ma funkcji łatwego dostępu, czyli fotel nie odsuwa się po wyłączeniu silnika. Oczywiście jeśli uznamy, że bez tej funkcji nie da się żyć, to nie ma problemu. W ofercie znajdziemy odpowiednią konfigurację z taką funkcją. O wnętrzu nie będę się tu rozpisywał, bo zrobiłem to w grudniu opisując jazdy Superbem 1,5TSI. 

Samochód prowadzi się przyjemnie. Dobrze przyśpiesza, hamuje, trzyma się drogi no i w takich warunkach to można ruszać w trasę. Nawet kilka godzin za kierownicą nie powoduje nadmiernego zmęczenia. Specjalnie mnie to nie dziwi. Duże luksusowe auto, komfort ma wpisany w swoją istotę.

Jest jeszcze jeden szczegół o którym warto powiedzieć, bo tu Skoda dobrze odrobiła zadanie i znalazła sposób jak szybko dezaktywować obowiązkowy system męczenia kierowców. TikTok

Skoro już wiemy jak jeździ ten samochód, to czas przejść do meritum, czyli dlaczego uważam, że hybryda typu Plug-in jest najlepszym wyborem. Jak napisałem, łączy zalety samochodu elektrycznego i spalinowego, bo może jeździć w trybie czysto elektrycznym i jako auto spalinowe. Żeby być dokładnym, to jako miękka hybryda. Wygląda to tak, że w mieście korzystamy z trybu elektrycznego. Samochód ma akumulator trakcyjny o pojemności 25,7 kWh co pozwala przejechać do 130 km na prądzie. 130 km to teoretycznie maksymalny zasięg, w praktyce jest mniej, przy niekorzystnych zimowych warunkach może spaść nawet o połowę.

Ja przyjmuję bezpieczne 80 km zasięgu, a tyle w zupełności wystarcza mi do codziennej lokalnej jazdy. Przyjeżdżam do domu, ładuję akumulator i znów mam prawie darmową jazdę. Super sprawa, zwłaszcza, że nie muszę się martwić, co będzie jak zabraknie prądu. W takim przypadku, auto automatycznie przełączy się na tryb spalinowy.  Samochód ma system rekuperacji, czyli odzyskiwania energii podczas hamowania, więc w trakcie jazdy będzie uzupełniał stan naładowania akumulatora. Rekuperacja działa powoli, więc trzeba samemu zadbać o szybsze uzupełnienie niedoboru energii. Można zrobić to na dwa sposoby. Podłączyć auto do zwykłego gniazdka, lub skorzystać z ładowarki. Samochód przygotowany jest do pobierania energii z ładowarek o mocy do 50kW.  Proste rozwiązanie na tanią jazdę i to jest główny atut samochodów elektrycznych, drugim atutem jest brak spalin i hałasu, a to istotne argumenty w mieście. Samochody elektryczne mają także słabą stronę, którą jest zasięg. Szybka jazda dość radykalnie go zmniejsza. W trasie, mając kilkaset kilometrów do przebycia wolna jazda nie ma sensu. Szybka skraca zasięg i samochód trzeba „zatankować” prądem, no i tu robi się problem. Można skorzystać, jeśli jest, z szybkiej ładowarki, ale tu tracimy argument taniej jazdy na prądzie, bo ceny jednego kilowata na takich stacjach bywają astronomiczne, albo szukać tańszych, wolniejszych punktów ładowania. Tylko, że wtedy tracimy mnóstwo czasu.

Mając hybrydę Plug-in ten problem nas nie dotyczy. Po prostu w trasie jedziemy w trybie auta spalinowego. 45 litrowy zbiornik paliwa pozwala na przejechanie kilkuset kilometrów, a jak paliwo się kończy, to najzwyczajniej w świecie, w kilka minut tankujemy benzynę i jedziemy dalej.

Teraz najtrudniejsze zadanie, określić jakie są rzeczywiste koszty eksploatacji takiej hybrydy. Według mnie jest to zadanie niewykonalne. Wszystko zależy od sposobu użytkowania samochodu. Jeżeli nasze dzienne przebiegi nie przekraczają kilkudziesięciu kilometrów i na bieżąco będziemy doładowywać baterię,  to będziemy jeździć głównie w trybie elektrycznym. Spalanie benzyny na poziomie 0,4l/100km, praktycznie żadne. Pozostaje wycenić zużyty prąd. Tu znów wszystko zależy z jakich źródeł korzystamy, czy będzie to domowe gniazdko z ceną poniżej złotówki za 1 kWh, publiczna ładowarka z ceną dwa razy wyższą, czy nasza darmowa fotowoltaika. U mnie średnie zużycie energii w takich warunkach oscylowało wokół 25kWh/100km.

Jeśli nie specjalnie przejmujemy się doładowywaniem baterii, wtedy rośnie nam spalanie benzyny, a maleje zużycie. Problem w tej kalkulacji jest taki, że każde doładowanie baterii z zewnętrznego źródła wywraca nam rachunki do góry nogami.  Ciężko nawet ustalić tu jakieś widełki. Pomocne może być tu obliczenie ile zużyjemy prądu po zatankowaniu do pełna prądu i benzyny. Mnie wyszło, że przejechałem 655 km, zużywając średnio 5,3l/100km i 2,9kWh/100km. Prąd już się skończył, ale benzyny pozostało jeszcze na 160 km. Wyszło 37zł/100km. Trzeba wziąć pod uwagę, że każde tanie doładowanie energii znacząco obniży koszt przejechanych 100 kilometrów, więc 37zł/ 100km to u mnie górna granica. Przy takich założeniach koszt przejechania 100km mieści się w przedziale od 0 do 37 pln.

Do tej pory, najsłabszą stroną hybryd była cena, która była zdecydowanie wyższa od tych samych modeli z silnikiem spalinowym. W przypadku Skody Superb ten problem zniwelowano praktycznie do zera. Aktualna cena najtańszej wersji Skody Superb 1,5 TSI  w wersji Selection kosztuje 180450 zł. Mamy tu jednak tylko 150KM, więc bardziej odpowiednie będzie porównanie z Superb 2,0TSI o mocy 204KM. Tu koszt wersji Selection wynosi 180850 zł. Skoda Superb iV (Plug-in hybrid) o mocy 204 KM w wersji wyposażenia Selection kosztuje 183700 zł.  Różnica 3 tys pln, czyli tyle co nic. Według mnie, warto zacząć rozglądać się, czy mamy możliwość podłączenia samochodu do sieci. Jeśli tak, to wybór jest prosty.

TikTok

Tekst i zdjęcia: Dariusz Pastor