Auto w Pracy

Slideshow Image

Kamiq, najmniejszy SUV z gamy trojaczków Skody. Najmniejszy, to nie znaczy mały. 4200 mm długości to 10 cm więcej niż mierzy Skoda Fabia, czyli Kamiq jest kompaktem w swojej klasie, a nie maluchem. To szybko zauważymy wewnątrz auta. Wsiadam i na klaustrofobię nie cierpię. Czuję się jak w domu, znaczy się w Skodzie.

Nie może być inaczej, bo Skoda doszła już do takiego stopnia unifikacji, że pewnie jakbym wsiadł z zawiązanymi oczami do auta, to po zdjęciu opaski wiedziałbym że to Skoda, ale jaki to model to musiałbym wyjść z auta i popatrzyć w co zapakowano wnętrze. Oczywiście mowa o dobrze wyposażonym modelu, bo teraz jest tak, że nawet najmniejszy model, może mieć prawie to co największy. Wszystko zależy od pakietu wyposażenia i tego co jeszcze zamówimy. Lista możliwości jest długa. Trzeba tylko pamiętać, że na koniec trzeba za to zapłacić, co może znacząco podnieść koszt zakupu.

Mój Kamiq należy do tych lepiej skonfigurowanych, co nie znaczy, że jest wszystko. Jest wszystko co potrzebne i jeszcze trochę. Taka konfiguracja w zupełności mi wystarcza. Podstawa to cyfrowy kokpit. Jeden z najlepszych w swojej klasie, czego potwierdzeniem jest fakt, że pomimo upływu czasu, ciągle nie wymaga zmiany na lepszy wariant. Funkcjonalność i czytelność to jego główne atuty. Użytkownik może wybrać jeden z kilku ekranów i jeszcze zmodyfikować go według własnego uznania.

Centralny wyświetlacz skrywa kolejne możliwości. Jest czym się pobawić, ale w praktyce korzystam głównie z kilku funkcji. Zaczynam od podłączenia telefonu. W sumie to obowiązkowa czynność. Teraz bez telefonu trudno funkcjonować. Pomijając ryzyko zapłacenia mandatu, to jednak gadający samochód to niesamowita wygoda. Druga sprawa, nawigacja. Można korzystać z fabrycznej lub tej z telefonu. Oba rozwiązania dobre, więc można wybrać to co bardziej lubimy, lub łatwiej się nam w niej odnaleźć.

Pomijam sprawę audio, bo to już tak oczywista sprawa, że nie ma co o tym pisać. Zaznaczę tylko, że Skoda od lat preferuje gniazda typu "C", więc jak chcemy coś podłączyć, to warto mieć odpowiedni kabelek.

Jest jeszcze możliwość wyboru trybu jazdy. Standardowo ustawiony jest tryb normal", ale są jeszcze "comfort", "sport" i "indywidual", z którego zawsze wychodzi mi "sport". Zastanawiam się tylko ile tryb "sport" wyciśnie z litrowego silniczka. To sprawdzi się podczas jazdy.

Póki co, rozglądam się po wnętrzu. Klasyczne wnętrze Skody. Dokładnie takie samo ustawienie tych samych elementów jak w innych modelach. Jedyna różnica,  że są trochę bardziej ścieśnione. Wygodne fotele, miejsca i z przodu i z tyłu wystarczająco. Sprawdzam jeszcze czy Skoda nadal dokłada parasol do samochodu. Jest na miejscu w drzwiach kierowcy.

Ten Kamiq to wersja 1.0 TSI. Silniczek generuje 115 KM i współpracuje z manualną skrzynią biegów. Mała pojemność i spora moc, ciekawe jak to się sprawdzi. Silnik uruchomiony, lusterka ustawione i obowiązkowo zintegrowany telefon z samochodem. Poszło wyjątkowo szybko, więc można ruszać. Pierwsze wrażenia mega pozytywne. Jak na litrowy silnik to całkiem dynamiczne autko. Niby 115KM to nie jest mało, ale przy tej pojemności to myślałem, że będzie czuć masę auta szczególnie przy większym obciążeniu. Co prawda bagażówki napakowanej gruzem z niego nie robiłem, ale czwórka podróżnych się trafiła i Kamiq dał radę bez strat na mocy.

Przyśpieszenie od 0 do 100km/h według producenta zajmuje 9,7 sekundy. Zaskoczeniem może być fakt, że manual jest w tej kategorii szybszy o pół sekundy od automatu DSG. Nie mam możliwości zbadać realnych parametrów, ale wygląda, że faktycznie auto ma takie osiągi.  Prędkość maksymalna też w przypadku manuala jest większa, ale tylko o 1km/h i wynosi 196km/h. Nie sprawdzałem, do sprawnej jazdy wystarczyło sporo mniej.  Już się zastanawiam jak sprawuje się Kamiq z silnikiem 1,5 TSi i mocą 150KM. Na to przyjdzie jeszcze czas.

Dynamiczne auta dają sporo frajdy z jazdy, ale później przychodzi zapłacić rachunek za tankowanie. W przypadku Kamiqa nie jest tak źle, wszak mam tu silnik 1,0.  Na początku miejska jazda wokół komina. Wyszło 7,4l/100km na dystansie 9 km. Patrząc na pełzający charakter warszawskich ulic to wynik do zaakceptowania. Lepiej będzie w trasie, przynajmniej na to liczę. Nie pomyliłem się, tu średnia waha się pomiędzy 4,5 a 5,5 l/100km. Nawet autostrada nie namieszała, trzymając się przepisów mieściłem się w 6l/100km.

Średnia z dystansu 650km wyszła 5,9l/100km i to uważam za dobry wynik, zwłaszcza, że nie starałem się o śrubowanie wyniku w żadną stronę. Jeździłem tak jak warunki pozwalają.

Nie byłbym sobą, gdybym nie włączył trybu „sport”. Rozczarowania nie było, ale tylko dlatego, że na nic nie liczyłem. Różnica niewielka, bo i nie wiele więcej można wycisnąć z tej pojemności silnika. Kupujący tą wersję Kamiqa raczej nie liczą na sportowe doznania, bardziej na ekonomię i funkcjonalność. Myślę, że jak dostaną takie osiągi i tak będą miłą niespodzianką.

Skoda Kamiq ma jeszcze sporo atutów. Jednym z nich jest jak ja to nazywam „niewidzialność” auta. Nie rzuca się w oczy, więc zazdrośnicy nie staną się naszymi wrogami, a my i tak wiemy co mamy. Funkcjonalne, uniwersalne auto. Doskonale sprawdzi się jako samochód rodzinny. Spokojnie pomieści czwórkę, a w razie potrzeby to nawet piątkę pasażerów i to z bagażem. Bagażnik o pojemności 400 litrów o regularnym kształcie pozwala na łatwe spakowanie bagażu.

Fajnym rozwiązaniem jest zagospodarowanie wnęk za nadkolami. W sam raz, aby wrzucić tam drobiazgi. Czasem zdarza się potrzeba przewiezienia czegoś większego. Wtedy składamy oparcia tylnej kanapy aby znacznie powiększyć możliwości przewozowe.

Warto zauważyć, że klapa bagażnika podnosi się bardzo wysoko, niemal pionowo i ułatwia nam pakowanie gabarytu. Co prawda, niższe osoby mogą mieć problem aby sięgnąć do przycisku zamknięcia bagażnika.

Kolejnym plusem są reflektory w technologii Full Led Matrix. Bez wdawania się w szczegóły, widzimy bardzo dobrze bez oślepiania innych. Jest jeszcze doświetlanie zakrętów, niby nic nowego, ale trzeba wspomnieć, bo to też przydatny wynalazek. Mniej przydatny jest asystent parkowania, chociaż niektórzy mogą być zachwyceni, że samochód wyręczy ich podczas tego manewru. W Kamiqu można mieć takiego asystenta. Mi wystarczy kamera cofania, a jak jest jeszcze kamera 360° to zwolniłbym już asystenta, ale skoro już jest to czasem dam mu pokręcić kierownicą.

Zupełnie inna sprawa jest z obowiązkowym asystentem przekraczania prędkości. Nie tylko, że zbędny to wręcz szkodliwy, bo tylko rozprasza kierowcę brzęczeniem. Niestety pozbyć się go nie można, więc trzeba się przyzwyczaić. W zasadzie to już kompletnie na niego nie reaguję.

Nowoczesny samochód z bogatym wyposażeniem musi kosztować. Kamiq 1,0 TSI (115KM) z manualną skrzynią biegów w wersji Selection kosztuje 99800zł. Sporo, a to jeszcze nie koniec wydatków. U mnie dochodzi jeszcze dopłata za lakier, felgi, cztery dodatkowe pakiety wyposażenia i podgrzewana kierownica i cena podskoczyła prawie o 30 tys. złotych.

Czasy taniej Skody minęły dawno temu, współczesna Skoda jest już całkiem inną marką z dużo wyższej półki.

Tekst i zdjęcia: Dariusz Pastor