Auto w Pracy

Slideshow Image

Moja przygoda z elektrykami trwa już kilka lat, ale dopiero teraz mogę powiedzieć, że masa krytyczna została przekroczona i elektryk może zastąpić samochód spalinowy. Nie tylko w mieście, ale także i w trasie. Do tej pory zawsze było jakieś ale, a to samochód wymagał specjalnych warunków, albo infrastruktura zawodziła. Tym razem wszystko zagrało.

Nowiutka Skoda Enyaq 85x okazała się autem które mógłbym polecić, nawet sceptykom elektromobilności.  W mieście, czy lokalnie kilka kilometrów wokół podwórka, to każdy elektryk sobie poradzi. Prądu na dzień wystarczy, a po powrocie do domu wystarcza taki wehikuł podłączyć do gniazdka i rano znów cieszyć się tanim jeżdżeniem. No, ale tu warunkiem jest własny garaż, albo przynajmniej gniazdko do podłączenia przedłużacza. A co jeśli takich warunków nie mamy, a za to mamy ochotę wypuścić się w trasę ? Warto to sprawdzić i takie zadanie postawiłem przed tą Skodą.

Skoda Enyaq małym samochodem nie jest.

Duży wygodny SUV, a że jest  to luksusowa wersja  Laurin§Klement, to aż chce się ruszyć w drogę. Celem jest Motor Show w Poznaniu. 300 kilometrów, niby nie tak dużo, ale trasę trzeba zrobić w tą i z powrotem w jeden dzień. W sumie prawie 700 kilometrów. Trochę sobie sprawę ułatwię, bo pierwsze sto kilometrów pojadę już wieczorem, a resztę trasy zostawiam na drugi dzień. Na starcie komputer pokazuje 390 km zasięgu. Wyjazd z Warszawy paskudny, bo to godzina powrotów z pracy. Jazda w ślimaczym tempie ma i swoje dobre strony.

Jest czas aby przyjrzeć się wprowadzonym zmianom. Na pierwszy rzut oka, bardzo ich nie widać, bo zmiany dotyczą elektroniki.

Jest nowy wyświetlacz przed kierowcą. Dalej jest to mały ekranik, ale zmieniono grafikę przekazywanych informacji. Według mnie, przekaz jest bardziej czytelny. Centralny wyświetlacz także przeszedł modyfikację. Jest nowy uproszczony układ graficzny podawanych informacji. Czy lepiej, tu nie jestem o tym przekonany. Poprzedni układ wyglądał bardziej efektownie, ale funkcjonalność taka sama. 

Funkcjonalność nie zawsze jest na pierwszym miejscu. W niektórych przypadkach na pierwszym planie są walory estetyczne i przyjemność z jazdy. Dobrze widać to w wersji Laurin§Klement.

Biała skóra jest piękna, efektowna, ale utrzymanie jej w czystości to trudne wyzwanie. Jeśli jesteśmy na to gotowi, to przyjemność z jazdy takim autem jest ogromna. Oczywiście, aby tak się stało, to w parze musi iść reszta wyposażenia auta. Nie może zabraknąć takich drobiazgów jak wentylowane fotele z pamięcią ustawień czy programowanie ogrzewania. O tak powszednich rozwiązaniach jak klimatyzacja czy wyświetlacz Head-up to nawet nie ma co wspominać, bo to już standard. Jeśli mowa o wyświetlaczu Head-up to też został zmodyfikowany i to na plus. Do tego olbrzymia ilość systemów wspomagania, asystentów. Są, chociaż z niektórych chętnie bym zrezygnował. Taki asystent toru jazdy, bardziej denerwuje niż pomaga. Jest jeszcze jeden punkt konieczny do tego, aby faktycznie auto dawało przyjemność z jazdy, a mianowicie odpowiednia moc. Na razie nie mogę się o tym przekonać, bo jazda w kolumnie pełzających samochodów na to nie pozwala.

Praktycznie przynajmniej 20 kilometrów jazdy w korku. Korki na samochody elektryczne jakoś dramatycznie nie działają, owszem zużywa trochę więcej energii, ale nie jest to jakiś dramatyczny wzrost, jak w przypadku aut benzynowych. Raptem ze 3kWh więcej na 100km. Bardziej ciekawi mnie co będzie na autostradzie, bo elektryki niezbyt lubią duże prędkości.

Spory ruch, więc tych dużych prędkości nie specjalnie można rozwinąć, ale te 120 – 130km/h dało się jechać. Średnie zużycie podskoczyło do 25kWh/100km. Sporo, i kilometrów zasięgu zaczęło ubywać. Nie przejmuję się, bo za chwilę naładuję baterię, aby na jutro mieć pełny zasięg.

Zostało mi 46% energii co przekłada się na 192 km zasięgu. Pora udać się na ładowanie. Od razu sprawdzę, czy faktycznie poprawiono moduł ładowania i teraz Skoda pobiera prąd z większą szybkością. Podłączam i faktycznie jest moc - 100kW. Zostawiam autko na pół godziny. Wracam i sprawdzam co się dzieje. Akumulator naładowany prawie w 100%, ale że jutro dłuższa trasa to ładuję do oporu.

Wyjeżdżam rano. Do przejechania 200 kilometrów. Wybieram starą trasą, omijając autostradę Kulczyka. Autostrada ma sens, jak zależy mi na szybkim pokonaniu trasy, w przeciwnym razie wolę drogi lokalne, są zdecydowanie ciekawsze. Trzy godziny na pokonanie 200 kilometrów. Umiarkowany ruch pozwala na dość swobodną jazdę. Specyfika elektrycznego napędu powoduje, że nieco inaczej odbiera się samą jazdę. Jest ciszej, ale nie jest to cisza absolutna jak niektórzy sądzą, bo dochodzi do nas dźwięk z zewnątrz, z opon i szum powietrza. Przy większych prędkościach głośność w aucie jest podobna do aut spalinowych, co innego przy ruszaniu. Samochód uruchomiony, a pracującego silnika nie słychać. W Skodzie jest jeszcze tak, że nie musimy używać przycisku start. Wsiadamy i w tym momencie auto już jest gotowe do jazdy, wystarczy wybrać manetką kierunek jazdy, do przodu lub do tyłu.

Istotne przy prowadzeniu samochodu elektrycznego jest to, że auto zachowuje 100% zdolność do przyśpieszania w każdym zakresie prędkości. I to jest super. Dojeżdżam do wolniej jadącego samochodu, wciskam gaz i przyśpieszenie wciska mnie w fotel. Nie ma tu znaczenia, czy ten manewr wykonuje przy 50 czy 100km/h, zawsze mam zapas mocy. Szybko, przyjemnie i bezpiecznie, bo nie ma co ukrywać, że krótsze przebywanie na przeciwległym pasie ruchu wpływa na poziom bezpieczeństwa.

Jestem na miejscu i trzeba zdecydować co dalej. Samochód pożarł połowę energii, więc zostało mi około 200km zasięgu. Jechałem dość dynamicznie, a zużycie energii wyniosło 19,3kWh/100km. Całkiem dobry wynik, powiem, że jestem mile zaskoczony. Spodziewałem się, iż przekroczy 20kWh/100km. Jeśli tak, to przy oszczędnej jeździe jest szansa, że prądu wystarczyłoby na powrót. Aż takiego zaufania do elektryków jeszcze nie mam, więc przydałoby się doładować baterię. Teraz czy po targach? Sprawdziłem na mapce, gdzie są punkty ładowania. Tym razem, szukam czegoś wolnego, tak aby podłączyć autko na czas mojej wizyty na Moto Show. Niestety nic w pobliżu nie ma, a inna sprawa, że jak mogę wjechać na teren targów, to czemu nie skorzystać. Szkoda, że na terenie MTP nie ma punktów ładowania. Wygrało lenistwo, więc o ładowanie będę się martwił później.

Czas wracać. Szybki rzut oka na aplikację z punktami ładowania. Interesują mnie tylko te o mocy powyżej 100 kWh. W pobliżu mojej trasy jest ich kilka, to wybieram pierwszą wolną. Prądu mam jeszcze na 200 kilometrów, do przejechania 300 z hakiem. Do wyboru dwie opcje, ładować do pełna, co pewnie zajmie z godzinkę, lub szybkie doładowanie jakiejś porcji energii. Wybieram drugą opcję. Akurat jestem pod salonem Volkswagena to zajrzę zobaczyć co mają. Warto było, kupiłem modelik garbusa. Wiele czasu mi to nie zajęło, 10 może 15 minut.

Wystarczyło,  samochód złapał dodatkowe 150 kilometrów zasięgu. Wystarczy, bateria naładowana w 76%. Człowiek nałaził się na targach, to teraz czas na relaks w trakcie jazdy. Muzyka i spokojna jazda. Przy takim stylu jazdy nie ma wyjścia, musi być niskie zużycie energii.

Jak musi to i jest. 14,8kWh/100km. Od razu przeliczam sobie to na benzynę. Na szybkiej ładowarce płaciłem około 3zł za 1 kWh, czyli 100km kosztowało mnie 45zł. Przy cenie benzyny 7zł za litr to tak jakby auto spalało 6,5l/100km. Przy takiej mocy i gabarytach to bardzo fajny wynik. Gdybym korzystał z wolniejszej i tańszej ładowarki byłoby to jeszcze mniej. O domowej sieci, czy fotowoltaice nawet nie wspominam.

Jest dobrze, ale ktoś powie, pojedź na autostradę. No to pojechałem na A2. Prędkość maksymalna Skody Enyaq ograniczono do 180km/h. Czy na naszych autostradach jest to problemem, raczej nie, przynajmniej nie na A2, gdzie natężenie ruchu i tak nie pozwala na bicie rekordów prędkości. Enyaq doskonale wpisuje się w ten ruch. Ma nawet pewną przewagę, czyli przyśpieszenie w każdym zakresie prędkości. Obserwuję chwilowe zużycie energii. Od 20 do 30kWh/100km, nie taki diabeł straszny jak go malują.

Nowa Skoda Enyaq zdała egzamin. Elektryka można intensywnie eksploatować, tak jak każde auto spalinowe. Nawet nie trzeba pamiętać o tym, że jeździmy elektrykiem.  Owszem, różnicą są częstsze wizyty w punktach ładowania. Optymalnie co 200 kilometrów przydałoby się zjechać na krótkie doładowanie. Doładowanie 200 kilometrów zasięgu zajmie około 15 minut, czyli niewiele więcej niż tankowanie benzyny. Jeśli uwzględnić, iż przy kasie na stacji benzynowej bywają kolejki, to wyjdzie podobnie.

Nie ma co się bać samochodów z elektrycznym napędem, można je normalnie użytkować i to ze sporą satysfakcją. Problemem nie jest też infrastruktura, stacji przybywa, samochody są coraz lepsze, problemem jest tylko cena zakupu.

Tekst i zdjęcia: Dariusz Pastor

Test:

Skoda Enyaq Coupe RS

Skoda Enyaq RS Maxx