Auto w Pracy

Slideshow Image

Nowa Vitara już trafiła do salonów, więc to ostatnia okazja, aby spotkać się z odchodzącym modelem.

Spotkanie tym bardziej ciekawe, że jest to wersja jubileuszowa „35 lat Vitary”. Do Suzuki zawsze podchodzę z sentymentem, więc i tym razem tak było. Obiektywnie, ale nastawienie pozytywne, co pewnie nie pozostaje bez znaczenia w teście.

„Vitara”, ta nazwa to już legenda. Dla wielu entuzjastów off roadu to samochód który pozwolił zaznać przygody. Stosunkowo tanie auto z niezawodnym napędem 4x4 robiło furorę na bezdrożach. Nie można zapomnieć, że Vitara była świetną bazą do terenowych modyfikacji. Trudno się dziwić, że zapowiedź nowego modelu w 2015 roku rozbudziła głowy fanów Suzuki. Czy będzie to auto terenowe, czy raczej SUV dla ludzi, którzy w teren się nie wybierają. Wygrała druga opcja, aczkolwiek nowa Vitara pozwalała zapuścić się w teren. Sprawdzałem te możliwości na offroadowych imprezach i autko dawało radę. Oczywiście mowa o lekkim terenie, ale to co dla off roadowców jest lekkim terenem, to dla większości użytkowników aut jest ekstremalnym wyzwaniem.

Jakby nie patrzeć, to jednak współczesna Vitara kariery w rajdach 4x4 nie zrobi. Nie taki też zamiar przyświecał konstruktorom. Auto miało być propozycją dla przeciętnego użytkownika. Kiedyś użyłem takiego określenia, iż jest to wypadkowa oczekiwań potencjalnych klientów. Zebrano oczekiwania klientów i zrobiono takie auto które spełni najwięcej punktów z tej listy. Odrzucono wszystkie skrajności i wyszła Vitara. Dalej podtrzymuję tą tezę, co nie jest zarzutem, bo każda firma powinna dbać o swój interes. Auto ma się sprzedawać, a nie zbierać nagrody na wystawach za nowatorskie rozwiązania za które klienci nie chcą płacić.

Vitara mierzy 4175mm długości, czyli ani mało, ani dużo. W sam raz tyle, ile potrzeba statystycznemu klientowi. Miejsca wystarczy dla 4 osób, a jak trzeba to i 5 się zmieści.

Bagażnik o pojemności 360 litrów nie powala na kolana, ale na codzienne potrzeby jest ok. Silnik też jakoś tak celuje w kompromis pomiędzy osiągami, a niskimi kosztami eksploatacji.

Od debiutu tej wersji, największe zmiany dotyczyły jednostki napędowej. Dość zaskakujące jest to, że Suzuki poszło inną drogą niż większość koncernów motoryzacyjnych. Zmniejszanie pojemności silnika nie jest niczym nowym, ale zazwyczaj nie wiąże się to ze spadkiem mocy auta. Raczej idzie to w drugą stronę. Auta rosną i zwiększają moc. Vitara poszła w drugą stronę i oferuje coraz mniej mocy. Szkoda, bo 140 konny silnik był całkiem fajny, ale już nie jest u nas oferowany. W jubileuszowej wersji mamy co prawda silnik 1,4, ale generuje on już tylko 129 KM.

Wersja specjalna, nie specjalnie odróżnia się od innych Vitar. Owszem jest specjalny lakier „Sphere Blue Pearl” i do tego dach w szarym kolorze. Myślę, że to zbyt mało, aby rozpoznać tą wersję na ulicy. Wnętrze też podobne do standardu.

Tu jest łatwiej, bo wystarczy spojrzeć na zegar umieszczony na środku konsoli. Japońskie znaki KANJI na cyferblacie są nie do podrobienia. Muszę przyznać, że to im się udało. Reszta to już filozofia Suzuki. Ma być to co potrzebne, to znaczy to za co klient chce zapłacić, bo uważa, że jest to mu potrzebne. Po wyposażeniu widać, że lista życzeń była długa, więc na wyposażenie jubileuszowej Vitary nie można narzekać. 

Technicznych nowinek nie znajdziemy, nie ma wirtualnego kokpitu, wyświetlacza head up itp. Jest nawigacja, tempomat, możliwość integracji smarfona, o takich oczywistych sprawach jak klimatyzacja czy podgrzewane siedzenia to już się nie pamięta, bo to norma, tak jak cały zestaw asystentów wspomagania kierowcy.

Wnętrze Vitary zachowuje estetykę innych modeli tej marki. Dobrze skomponowane, praktyczne, może się podobać. Mnie szczególnie przypadła do gustu pikowana tapicerka siedzeń. Taki powiew luksusu. Podobnie mogę powiedzieć o panoramicznym dachu.

Dodatkowa porcja światła rozświetla wnętrze. Panoramiczny dach  jest gadżetem z wyższej półki. Nie tylko, że można odsłonić roletę i cieszyć się niebem nad głową, to jeszcze można rozsunąć dach, a to nawet w droższych samochodach nie jest standardem.

Super, za dach duży plus dla Suzuki.

Suzuki zawsze kojarzone było z napędem 4x4. Vitarę także możemy zakupić z takim napędem. Teraz nazywa się to allgrip. Reduktora nie dostaniemy, ale to co mamy pozwala na bezpieczny dojazd na działkę czy piknik nad rzeką. Suzuki potrafi znacznie więcej, ale 90% klientów o tym nie wie i nawet im nie przyjdzie do głowy, aby to sprawdzać.

Skoro auto i tak będzie jeździć po asfalcie, to trzeba skoncentrować się na walorach trakcyjnych w takich warunkach. Zespół napędowy to silnik 1,4 BoosterJet mild Hybrid 4WD 6MT. Mild Hybrid oznacza, że jest to ten rodzaj hybrydy, który praktycznie nic od nas nie wymaga, ani wiedzy, ani żadnych czynności związanych z jej obsługą. Samochód sam doładowuje baterię podczas jazdy, głównie w trakcie hamowania, a my co najwyżej mamy możliwość obserwowania tego procesu na ekranie pokładowego komputera. Sami nic tu nie zrobimy, bo nie da się auta podłączyć do punktu ładowania. Można jeździć i nie wiedzieć, że to hybryda.

Miałem obiekcje do tych 129 KM, trochę mało. Nie ma co ukrywać, że konkurencja przeważnie ma w ofercie wariant z większą mocą. Czekam na taki ruch ze strony Suzuki, ale jak na razie bezskutecznie. Co gorsze, Suzuki idzie w drugą stronę i zmniejsza ilość koni. No cóż, trzeba korzystać z tego co jest.

Jest lepiej niż się spodziewałem. Zastanawiam się czemu i stawiam na manualną skrzynię biegów. Najwyraźniej człowiek potrafi bardziej dynamicznie jeździć od automatu. W sumie to pewnie tak jest, bo automat jest tak ustawiony, aby pogodzić dynamikę z oszczędnością paliwa. Wybierając przełożenia samodzielnie, to my decydujemy co chcemy uzyskać, a oszczędność nie zawsze jest priorytetem.  W sumie średnia i tak wychodzi całkiem dobrze. 

Spokojnie mogę przyjąć, iż średnia wychodzi mi poniżej 6l/100km. Oczywiście sporo zależy od warunków drogowych.

W trasie nie ma większego problemu, aby spalanie oscylowało w okolicy 4,5l/100km. Z drugiej strony, 7l/100km też nie wymaga wielkiego wysiłku. Takie spalanie wyszło mi na autostradzie, co jakby nie patrzeć jest dobrym rezultatem.

Suzuki Vitara warta jest zainteresowania, szczególnie jeżeli poszukujemy uniwersalnego samochodu. Praktyczny SUV, oszczędny w eksploatacji znajdzie zastosowanie jako auto rodzinne, firmowe, czy w małej przedsiębiorczości.  Solidny samochód w umiarkowanej cenie.

Tekst i zdjęcia: Dariusz Pastor