Auto w Pracy

Slideshow Image

Jeśli myślisz, że Strefa Czystego Transportu ciebie nie dotyczy, to jesteś w błędzie.

Nie ma znaczenia, czy masz samochód czy go nie masz, tak samo jak bez znaczenia jest czy mieszkasz w projektowanej strefie czy nie. Jeśli Strefa Czystego Transportu wejdzie w życie w takim kształcie jak przedstawiono będzie oddziaływać na wszystkich mieszkańców aglomeracji miejskiej.

Nie oznacza to, że wszyscy jednakowo odczują  skutki tego projektu. Co więcej, część mieszkańców może być zadowolona z tych zmian. Warto sprawdzić samemu, w której grupie się znajdziemy.

Celem wprowadzenia SCT według projektodawców jest polepszenie warunków życia mieszkańców Warszawy, poprzez poprawę jakości powietrza. Cel ze wszech miar słuszny, każdy chciałby żyć w lepszych warunkach, a faktycznie czystość powietrza ma na to wpływ.  Zadać tylko trzeba pytanie, jakim to będzie kosztem społecznym i czy jesteśmy gotowi go ponieść. Nie ma wątpliwości, że będzie to wymagało reorganizacji życia dla znacznej części naszej społeczności.

SCT to tylko jeden element zmian, które mają poprawić nasze życie. Jeśli się na to zgodzimy w pakiecie dostaniemy kolejne projekty: Tempo 30, C40 czy miasto 15 minutowe.

Zagadnienie trzeba rozpatrzyć w trzech aspektach: ekonomicznym, społecznym, zdrowotnym.

Zacznę od ekonomii.

Najszybciej zmiany te odczują  osoby najmniej zamożne, bo mają najstarsze samochody. Zauważą to jeszcze przed wdrożeniem SCT. Takie samochody nie wjadą do SCT, a samochody mieszkańców nie spełniające tych norm, będą musiały tą strefę opuścić.  Kto nie mieszka w strefie to pół biedy, najwyżej nie będzie jeździł do STC. Tylko, że zaplanowana Strefa Czystego Transportu  obejmie połowę Warszawy, a już są plany jej rozszerzenia. Większy problem mają ci, których strefa obejmie. Co zrobić z samochodem ? Pod domem już nie będzie go można trzymać, a parkowanie za granicą strefy będzie wymagało płacenia za parkowanie w SPPN, która obejmuje już prawie całe miasto. Pozostaje sprzedać i kupić nowszy pojazd. Łatwo się mówi, ale komu sprzedać samochód, którego użyteczność w Warszawie będzie mocno ograniczona. W efekcie oferta kupna nie będzie wiele wyższa od ceny złomu. W przeciwieństwie do ceny nowszych samochodów.  Samochody spełniające normę Euro6 już nie są tanie, a jak zwiększy się popyt, będzie tylko drożej, czyli będą jeszcze mniej dostępne dla sporej części mieszkańców.

Można powiedzieć, nie mój problem, jak mam nowy samochód, albo wcale go nie potrzebuję. Owszem, wymiana pojazdu nas nie dotyczy, ale i tak dostaniemy rykoszetem po kieszeni.  Pojazdy, na spełniające wyśrubowane normy będą musiały wymienić także firmy świadczące usługi. MPO także, co oczywiście wpłynie na wyższy koszt wywozu śmieci, nawet konsultanci SCT tego nie ukrywają.  Pan hydraulik, czy inna złota rączka też już za grosze nie przyjedzie. Teraz tacy fachowcy nie inwestują w auto do wożenia narzędzi, ale jak wejdzie SCT, to albo nie przyjmą zlecenia (bo narzędzi autobusem nie będzie woził), albo zainwestuje w samochód i wliczy to w cenę usługi. 

Miejskie autobusy jako tako mieszczą się w normach, ale prywatni przewoźnicy już nie. Więc jeśli myślisz, że jak mieszkasz pod Warszawą to jesteś bezpieczny, jesteś w błędzie. Lokalni przewoźnicy zarabiają na wożeniu ludzi do pracy w Warszawie, więc aby biznes się kręcił trzeba będzie wymieniać autobusy, a to już są duże pieniądze. Innym rozwiązaniem, będzie nie wjeżdżanie do SCT, czyli taki mały kłopot, aby z peryferii w tłoku dojechać do centrum. Taka ciekawostka, popularny dworzec Zachodni jest w strefie czystego transportu. Bilety w każdym wariancie zdrożeją w komunikacji miejskiej także. Przecież do każdego pasażera miasto dopłaca, więc jak będzie ich więcej to i strata większa. Najprostszym rozwiązaniem takiej sytuacji będzie podwyżka cen biletów, bo przecież i tak ludzie nie będą mieli innego wyboru jak zapłacić.

Małe sklepy też stracą, bo część dostawców będzie zmuszona do rezygnacji z dostarczania towarów do STC. O bazarkach nie mówię, koniec ze zdrową żywnością od rolników.  Małe warsztaty, no cóż, jak klienci nie będą mogli dojechać to też stracą rację bytu. Każdy drobiazg będzie wiązał się z wizytą w ASO, a ceny niskie tam nie są. Wulkanizacja, no nie, to też na peryferiach.  Co powstanie w miejsce tych zamkniętych działalności ? Patrząc po ilości lokali do wynajęcia w centrum Warszawy, to raczej biznes zamiera, pomimo, iż tak wspaniale uspokojono ruch, ograniczono możliwość dojazdu klientom i dostawcom. No cóż, nie da się ze wszystkich lokali zrobić kawiarni czy restauracji.

Spójrzmy teraz na to w większej skali. Opuszczone lokale to nie tylko utrata wpływów miasta za wynajem, to jeszcze dodatkowe straty, bo utrzymanie takich lokali też kosztuje.  

Czynsze to tylko część dochodów miasta. Bardziej istotne są wpływy z podatku PIT. Kampania, aby płacić PIT w Warszawie trwa, ale działania miasta są całkiem odwrotne. Czy majętne osoby, będą dalej chciały mieszkać w mieście, gdzie i swobody są ograniczane? Gdzie można posiadać jeden samochód i to taki jak władza sobie życzy, gdzie nie ma miejsc do parkowania, a nawet po wprowadzeniu „Tempo30” to nie da się jeździć, bo slalom wśród hopek, zwężeń i szykan pewnie nikogo nie będzie bawił.  Efektem jest migracja tych osób z Warszawy. Dom pod Warszawą zrównoważy utratę warszawskich „atrakcji”. W zasadzie to trudno mówić o utracie czegoś, przecież bogaty będzie miał czym wjechać do SCT. O stracie może mówić miasto (a dokładnie to mieszkańcy Warszawy), które straci wpływy z rozliczenia PIT.  Na ich miejsce przybędą nowi napływowi mieszkańcy, ale czy zechcą rozliczać się w Warszawie, mieście z którym się nie utożsamiają, wątpię. Jeśli nawet, to wpływy będą mizerne, bo niewiele zostanie dla miasto przy aktualnej kwocie wolnej od podatku.

Wpływy  mniejsze, ale wydatki takie same lub większe.  Miasto swoich pieniędzy nie ma, więc na każdego mieszkańca wypadnie większa składka w miejskich daninach. Jak zabraknie pieniędzy w kasie, to wymyślą nowe opłaty, od psa, kota, może większe opłaty za parkowanie czy mandaty. Mandaty są nie tylko dla kierowców, ukarać można przecież każdego, również pieszego.

Tekst: Dariusz Pastor