Auto w Pracy

Slideshow Image

Skoda Scala w gamie modelowej marki jest dość specyficznym autem. Pozycjonuje się pomiędzy Fabią a Octavią i dostępna jest tylko w wersji kombi. Dość zaskakujący ruch ze strony Skody, bo pozostałe modele są oferowane w różnych konfiguracjach nadwozia i silników. W Scali mamy do wyboru dwa silniki 1,0 TSI lub 1,5 TSI, ale tylko jeden rodzaj nadwozia, wspomniane kombi. Najpierw wydawało mi się to trochę dziwne, ale tylko do momentu kiedy nie spojrzałem na Scalę jako auto użytkowe. Teraz wszystko się zgadza i ma to sens.

Bo komu potrzebny taki samochód, trochę większy od Fabii i trochę mniejszy od Octavi.  W Polsce na mikro sedany wielkiego popytu nie ma, bo to ani prestiżowe, ani funkcjonalne. W tych wymiarach lepiej sprawdzi się hatchback, albo właśnie kombi. Dla pasażerów będzie ciutkę miejsca więcej niż w Fabii, za to bagażu możemy zabrać zdecydowanie więcej. No i koszty też mają tu istotne znaczenie, bo będzie tylko trochę drożej niż za Fabię.  Teraz przymierzmy Scalę do Octavi. Po pierwsze Octavia jest dużo droższa od Fabii, w zasadzie to już inna półka cenowa. Więc Scala jest tak w połowie drogi pomiędzy Octavią a Fabią, więc tylko trzeba znaleźć klienta któremu dopasuje taka propozycja. Mniejszy sedan od Octavi nie ma sensu i o tym już było.

Jeśli jednak będzie to wersja kombi z bagażnikiem Octavi to zaczyna już wyglądać interesująco. Bagażnik w Octavi kombi jest ogromny, nic dziwnego, że kupują je osoby i firmy, które często przewożą dużo bagażu. Dostawcy czy przedstawiciele handlowi wiedzą o czym piszę. Część osobowa nie jest im aż tak potrzebna, jak przepastny bagażnik w którym zmieszczą cały towar.  Scala jest mniejsza, ale wpisuje się w tą filozofię.

Bagażnik ma objętość 467 litrów lub 1410 litrów po złożeniu oparcia tylnej kanapy. Co prawda Octavia oferuje aż 610 litrów bagażowej przestrzeni i to bez składania kanapy, ale nie wszyscy potrzebują aż tyle. Właśnie dla nich dedykowana jest Scala.

Patrzę na testową Scalę i nawet konfiguracja tego egzemplarza potwierdza moją hipotezę. Auto jest w wersji Monte Carlo co zdawałoby się, że będzie full wypas. Najmocniejsze wersje przeważnie tak mają, ale tu jest inaczej.

Owszem jest ekran multimedialny na środku konsoli, ale nie ma już cyfrowego kokpitu. Klasycznie, obrotomierz i szybkościomierz plus ekranik pokładowego komputerka. Nawet źle to nie wygląda i spełnia swoją funkcję.  Przede wszystkim łatwo odczytać wskazania.

Centralna stacja multimedialna ma więcej możliwości, chociaż i tu obcięto część funkcji. Jakoś mocno nad tym nie rozpaczam, ale brak kamery cofania to jednak strata.

Na szczęście, są czujki cofania i infografika na ekranie, więc można precyzyjnie i bezpiecznie parkować. Oczywiście o takich cudach jak system do automatycznego parkowania czy elektronicznie sterowanych fotelach z pamięcią można zapomnieć.

Fotele są wygodne, łatwo można je mechanicznie wyregulować, więc jest ok. Na brak miejsca nie mogę narzekać.

Nawet na tylnej kanapie jest go sporo,  a wysocy pasażerowie nie skarżą się na ciasnotę. O bagażniku już było, więc przejdźmy do tego jak ta Skoda jeździ.

Scala Monte Carlo ma większy silnik o pojemności 1,5 litra, który generuje 150 KM.  Zapowiada się dobrze. Do tego silnika możemy wybrać automat DSG lub manualną 6 biegową skrzynię biegów. Tu mam manual, co lepiej pasuje do użytkowego charakteru auta. Pracownicy są różni, więc jak ma coś popsuć, to lepiej niech zepsuje ręczną skrzynię biegów. Przynajmniej koszty naprawy będą mniejsze.  Jeśli jednak, miałby to być samochód rodzinny, to tu bym się zastanowił nad automatem DSG.  Jakby nie patrzyć to automatyczna skrzynia podnosi standard komfortu. Na osiągi nie ma to wpływu, w obu przypadkach są prawie identyczne. Prędkość maksymalna 220km/h i przyśpieszenie od 0 do 100km/h wynoszące 8,1 sekundy. Przy użytkowym traktowaniu samochodu, osiągi nie są priorytetem, ale mimo wszystko cieszy.

Test Skoda Scala 1,0 TSi

Wcześniej miałem Scalę z silnikiem 1,0 litra i 115 KM mocy. Nie narzekałem. Nawet w miarę żywo autko pomykało, ale do momentu kiedy nie przyszła pora załadować ją pod dach. No cóż, kombi kupujemy właśnie do wożenia bagażu. Pojemność bagażnika do tego zachęca. Warto tylko mieć pod kontrolą wagę tego towaru, szczególnie przy mniejszym silniku. Nie ma co ukrywać, dokładnie ten przypadek miałem z poprzednim egzemplarzem. Jechać jechał, ale dało się odczuć spadek osiągów. Teraz mam 1,5 litra, więcej mocy i kłopoty zniknęły. Okazuje się, że downsizing nie jest lekiem na wszystkie problemy, czasem trzeba sięgnąć do sprawdzonych środków.

150 koni mocy, w nie tak dużym aucie pozwala na całkiem dynamiczną jazdę. Co bardziej istotne to spalanie, które nie rujnuje kieszeni. Oczywiście dużo zależy od stylu i warunków jazdy, dlatego najbardziej wiarygodna jest średnia  długookresowa. Na dystansie ponad 2000 kilometrów średnia wyszła 6,1l/100km.  Nawet pokrywa się to z danymi producenta, według których auto spala 5,7-6,0 l/100km.

Szkoda, że z oferty wycofano silnik wysokoprężny. Moim zdaniem do takich samochodów które mają przemierzać setki kilometrów rozwożąc towar nie wymyślono jeszcze nic lepszego od diesla.  To takie konie pociągowe z małym apetytem na paliwo.

Skoda Scala przypadła mi do gustu. Oferuje więcej miejsca w środku niż wynikałoby to z wymiarów. Długość 4362mm i szerokość 1793mm (bez lusterek) sprawia, że manewry nie są dużym problemem, co szybko docenimy w miejskim środowisku, gdzie o miejsce do parkowania nie jest tak łatwo.  

Cały czas nurtuje mnie konfiguracja tego egzemplarza. Okazuje się, że bez bajerów da się żyć. Owszem, są efektowne, ale niewiele wnoszą do jakości jazdy. Szkoda, że nie można  wybiórczo konfigurować pojazdu, tylko trzeba korzystać z pakietów. Gdybym miał taką możliwość, to dołożyłbym tu dwa elementy. Wspomnianą kamerę cofania, najchętniej z funkcją widoku 360⁰ i elektryczne otwieranie klapy bagażnika. W przypadku samochodu, w którym korzystanie z bagażnika jest wpisane w jego charakter, łatwy dostęp do bagażnika to podstawa. Ruch nogą pod zderzakiem ułatwia życie, tak samo jak dużo łatwiej przy zamykaniu wcisnąć przycisk niż ciągnąć za dzyndzel. Akurat ten dzyndzel to całkiem udany patent. Bez żalu pozbyłbym się kilku asystentów, w pierwszej kolejności tego od przekraczania linii. Start stop też do moich ulubieńców nie należy, ale co na to poradzić jak to już wyposażenie obowiązkowe.

Ciekawostką w Scali jest odsuwanie rolety panoramicznego dachu. W większości samochodów roleta odsuwa się w kierunku tyłu pojazdu. W Scali jest odwrotnie, roleta zwija się w kierunku przedniej szyby.

Na koniec kwestia ceny. Aktualnie średnia cena zakupu nowego samochodu w Polsce to 174 tys. zł. W tej sytuacji cenę mojej Scali powinienem uznać za dużą promocję. Wynosi tylko 116650 zł już z dodatkowym wyposażeniem, które wyceniono na prawie 8000 zł.

Tekst i zdjęcia: Dariusz Pastor