Auto w Pracy

Slideshow Image

Urząd Miasta Warszawy opublikował nowe wytyczne dotyczące Strefy Czystego Transportu. Strefa będzie dwa razy większa, a mieszkańcy dostaną trochę więcej czasu na dostosowanie się do tego, czego podobno tak pragną. Przynajmniej takie wnioski z konsultacji wyciągnął Urząd Miasta.

Jakbym sam nie brał w tym udziału, to może bym uwierzył, chociaż pewnie także nie. W takim razie zacznijmy od początku. Najpierw były badania sondażowe na reprezentatywnej grupie społecznej, liczącej aż 512 osób. Jak na dwumilionowe miasto to faktycznie reprezentatywna grupa. Warszawa liczy 18 dzielnic, z których każda ma inną specyfikę, więc to co dobre dla mieszkańców Ochoty nie musi być dobre dla mieszkańców Pragi. Prosta matematyka wskazuje, że z każdej dzielnicy wypowiedziało się po 28 osób. Jeżeli to reprezentatywna próbka to wśród tej 28 osobowej grupki, były osoby w różnym wieku i różnych profesji. Do tego trzeba uwzględnić, że nawet w ramach jednej dzielnicy są duże rozbieżności oczekiwań. Weźmy np. wspomnianą Ochotę, część tej dzielnicy to Stara Ochota, czyli przedwojenna część dzielnicy, gdzie duża część mieszkańców to osoby starsze, mieszkające tu od pokoleń. Są też na Ochocie nowe osiedla, gdzie dominują młodzi lokatorzy, którzy często są najemcami lokali. W takiej sytuacji, oczekiwania mieszkańców będą rozbieżne.

No cóż, mamy wierzyć ekspertom, że w badaniach zostało to wszystko uwzględnione, ale mnie to nie przekonuje. Tak naprawdę, to jedynym wiarygodnym materiałem, byłby wynik referendum, które powinno być w tak istotnej sprawie przeprowadzone.

W badaniach sondażowych udziału nie brałem (prawdopodobieństwo udziału jak wygrana w lotto), ani też nie znam nikogo kto by wziął w nich udział. Mogłem wziąć udział w konsultacjach społecznych i to zrobiłem. Najpierw były to konsultacje online. Jak one wyglądały. Na wstępie była ponad godzinna prezentacja SCT i korzyści jakie z tego będą dla mieszkańców, a potem dyskusja, a w zasadzie zadawanie pytań ekspertom. Zdecydowana większość osób zadających pytania kwestionowała SCT, w całości, albo w proponowanym kształcie. Głosów poparcia było nie więcej niż 10 – 20 %. Na czacie dominowała już tylko krytyka tego projektu. Na kolejnych konsultacjach online było dokładnie tak samo. Nieliczne głosy poparcia dla SCT i olbrzymia większość przeciw.

Drugą formą konsultacji społecznych, były spotkania stacjonarne w różnych punktach miasta, tak aby mogło w nich wziąć udział jak najwięcej mieszkańców. Wziąłem udział w dwóch takich spotkaniach. Niestety z przykrością muszę stwierdzić, że frekwencja była mizerna. Z moich obserwacji i rozmów na tych spotkaniach wynika wniosek, iż poparcie dla SCT było identyczne jak na spotkaniach online. Na stacjonarnych nawet jeszcze mniejsze. Spotkania były w małych salach, więc bez problemu było słychać o czym rozmawiano przy sąsiednich stolikach, patrzyłem też na karty które można było wypełnić i wypowiedzieć się o SCT, poparcia dla projektu nie było.

Kolejnym punktem konsultacji były wnioski i uwagi o projekcie SCT, które można było wysłać mailowo do Urzędu Miasta. Wysłałem i wiele osób zrobiło tak samo, tylko problem jest w tym, że ta część konsultacji nie podlega jakiejkolwiek weryfikacji społecznej. Zastanawiające jest to, że tam gdzie wypowiadały się konkretne osoby, poparcie dla Strefy było znikome, tam gdzie jest to nie weryfikowalne, proporcje są odwrócone. Maili wysłać można nieskończoną ilość, do tego tylko urzędnicy z UM mają wgląd w treść tych maili i ich interpretacje, a każdy może wyczytać to co chce. 

Moje zaufanie do UM jest niewielkie to mam duże wątpliwości, czy mieszkańcy tak powszechnie chcą pozbyć się swoich samochodów. Z resztą popatrzmy na liczby. Według miasta, 3000 osób wzięło udział w konsultacjach, nawet jakby wszyscy byli za SCT, co jest kompletną bzdurą, to jak to się ma do 200 000 właścicieli samochodów, które w pierwszym etapie mają być wykluczone ze strefy czystego transportu. Liczba 200 tys. samochodów padła podczas konsultacji, a trzeba zauważyć, że wtedy projekt strefy obejmował tylko połowę tego obszaru jaki jest teraz proponowany. Czy mamy w to uwierzyć, że kilkaset tysięcy osób z chęcią wyda kilkadziesiąt tysięcy złotych na wymianę samochodu, a może chętnie przesiądą się na rowery i do komunikacji miejskiej obniżając swój standard życia. Pamiętajmy, że dla mieszkańców strefy (a strefa obejmie prawie całe miasto) których nie będzie stać na drogie auto, będzie to zakaz posiadania samochodu. Koniec z wyjazdami na działkę, wczasy czy podróże.  Do supermarketu też nie będzie czym jechać, no chyba, że ktoś lubi targać duże zakupy komunikacją. Spotkania z rodziną tylko dla bogatych, bo albo oni nie będą mogli do was przyjechać, albo wy nie będziecie mieli już czym do nich pojechać.

Może to tylko takie czarnowidztwo, bo przecież UM podaje, że 70% mieszkańców chce wprowadzenia strefy i to na jak największym obszarze miasta.

Dariusz Pastor

Autowpracy.pl