Nowa generacja Swifta wzbudziła sporo kontrowersji. Trudno się temu dziwić, bo pomimo zachowania ciągłości wizerunkowej modelu, zmian jest tyle, że spokojnie można powiedzieć, że to nowy model. Zmieniło się praktycznie wszystko, od wyglądu nadwozia, wnętrza, kończąc na silniku.
Wygląd to pierwsza rzecz, którą oceniamy oglądając samochód. Jeśli się spodoba, to z dobrym nastawieniem zaczynamy interesować się jego cechami. Jeśli wygląd nam nie przypadnie do gustu, to raczej nie przekona nas silnik, czy jego wnętrze.
W przypadku Swifta też tak jest. Nie wszyscy potrafią zaakceptować jego japoński styl. Dość ciekawe, jak duży jest wpływ koloru na odbiór auta.
Niedawno miałem Swifta w limonkowo-żółto-zielono-miętowym kolorze, który budził skrajne emocje. Jedni zachwyceni, inni wprost przeciwnie, mówili iż jest to najbrzydszy Swift w historii. Teraz mam niebiesko-czarnego Swifta i o dziwo, nawet ci którzy wtedy krytykowali auto, teraz zmienili zdanie. Nawet mnie tym nie zaskoczyli, bo faktycznie śliczny jest ten niebieski kolorek, idealnie pasujący do tego modelu. W zasadzie to jest dwukolorowy, bo ma czarny dach, co też do niego pasuje. Od razu kojarzy się ze sportem.
Zmienione wnętrze nie budzi kontrowersji. Nowy ekran multimedialny to najbardziej widoczna zmiana. Nie ma co ukrywać, nawet jak nie jest się zwolennikiem tych przyklejonych tabletów, to ta zmiana była konieczna. Bardziej funkcjonalne i łatwiejsze w obsłudze, więc obiektywnie jest to na plus. Nie będę rozpisywał się nad wnętrzem, bo jest praktycznie takie samo, jak w samochodzie opisywanym poprzednio. Nawet kolorystyka jest taka sama. Zapraszam do testu: Suzuki Swift .
Jedyną różnicą jest dźwignia zmiany biegów, bo w tym aucie jest Skrzynia CVT, czyli automat. Kiedyś automatyczna skrzynia biegów była zarezerwowana dla dużych, drogich pojazdów. Teraz automat jest oferowany dla większości modeli, nawet tych małych, miejskich samochodów. Nie ma co się dziwić, bo ułatwia życie. Lubię manualne skrzynie, dają lepsze czucie panowania nad autem. Do tego zmiany przełożeń można dostosować do stylu jazdy, szczególnie jeśli preferujemy dynamiczną jazdę. Tylko, że to wymaga odrobinę wysiłku, a czasy takie, że ludzie chcą mieć wszystko bez wysiłku, więc wybierają automatyczne skrzynie biegów. Nie będę ukrywał, sam też doceniam atuty takiej skrzyni. Wystarczy wybrać kierunek jazdy i nie trzeba myśleć o zmianie biegów. W tym Swiftcie jest dokładnie tak samo. Przesuwam dźwignię do pozycji „D”, wciskam pedał gazu i jadę.
W mieście szybko docenimy automat, bo co chwilę są światła, przejścia dla pieszych, czy skrzyżowania. Są jeszcze korki, gdzie przy manualu, ciągle trzeba byłoby operować sprzęgłem i dźwignią zmiany biegów. W automacie, ta atrakcja nas ominie. Swift jest hybrydą, więc teoretycznie korki nie powinny nas straszyć nadmiernym zużyciem paliwa. Teoretycznie tak, praktycznie już nie koniecznie. Jeżeli auto jest nie rozgrzane, to pierwsze set metrów pożera mnóstwo paliwa. Tak jest w każdym aucie spalinowym, więc nie ma co się przejmować. Kolejne kilometry wyrównają spalanie do całkiem przyjemnych wartości.
Mniej niż pięć litrów w mieście może cieszyć, a nie jest to jakiś wyśrubowany wynik. Spalanie fajne, czego nie można powiedzieć o systemie czytania znaków i powiadamianiu o przekroczeniu prędkości. Unijna dyrektywa uszczęśliwiła nas taki badziewiem, którego nie można trwale wyłączyć.
Jest co prawda możliwość ustawienia głośności powiadomienia, ale nawet po wybraniu opcji „cicho” i tak to słychać. Można wyłączyć ten system, ale żeby to zrobić, trzeba wejść w ustawienia, czyli strata czasu, a i tak przy każdym uruchomieniu silnika system ponownie zostanie aktywowany. Szkoda, że nie ma jednego przycisku którym dałoby się to wyeliminować.
Małe, zwinne autko dobrze radzi sobie w mieście. Zaskoczeniem i to na duży plus, jest to, że auto jest wyraźnie bardziej dynamiczne z automatyczną skrzynią biegów. Według danych producenta, przyspieszenie od 0 do 100km/h zajmuje 11,9 sekundy. Z manualną skrzynią zajmuje to 12,5 sekundy, czyli różnica to zaledwie 0,6 sekundy. Niby nic, a różnica wyraźnie odczuwalna. Oczywiście w subiektywnej ocenie, przynajmniej w mieście, ważniejszy jak auto rozpędza się przy niższych prędkościach, a tu górą jest skrzynia CVT. Inaczej może być w trasie, gdzie prędkości są znacznie wyższe niż ruchu miejskim. W takim razie zabieram Swifta na wycieczkę do zabytkowego młyna motorowego w Niegowie.
Młyn „Nowość” w Niegowie, to prawdziwa perełka kultury technicznej z początku XX wieku, ukryta w niepozornym budynku.
Swift jest autem pięcioosobowym, ale w dalsze trasy nie upierałbym się przy komplecie pasażerów, zwłaszcza, że bagażnik o pojemności 265 litrów raczej nie pomieści bagażu tylu osób. Silniczek o pojemności 1,2 litra generuje 83 KM mocy, co też nie jest imponującą wartością. Pamiętać jednak trzeba, że masa pojazdu to mniej niż tona.
Ruszam z czwórką pasażerów i autko daje radę. Mocy nigdy nie jest za dużo, ale te 83KM wystarczają do sprawnego przemieszczania się. Da się nawet wyprzedzać, chociaż tu przydałby się zapas mocy. O sportowych emocjach trzeba zapomnieć, to nie to auto. Za to całkiem dobrze trzyma się drogi. Skrzynia CVT też sprawdza się w trasie. Auto ma więcej wigoru niż przy manualnej skrzyni. Oczywiście, można wycisnąć przy manualu lepszą dynamikę, ale to już inna zabawa w którą na co dzień bawić się nie będę. Mały silnik plus umiarkowana moc powinna przełożyć się na niskie spalanie. Faktycznie tak jest. W trasie, jeśli nie piłujemy auta na maksa, szczególnie na autostradzie to spalanie oscyluje wokół 4l/100km.
Jeszcze lepiej to wychodzi na lokalnych drogach, tu bez wysiłku schodzimy poniżej tej wartości. Ja zszedłem do 3,2l/100km w normalnych warunkach i z pewnością nie tamowałem ruchu. Pewnie dałoby się zjechać poniżej 3l/100km, ale obawiam się, że inni uczestnicy ruchu nie byli by tym zachwyceni.
Nowa elektronika oferuje więcej funkcjonalności. Podłączenie telefonu i korzystanie z jego aplikacji to jedna z nich. Druga istotna sprawa, to opcja ustawienia na panelu zegarów podpowiedzi z nawigacji. Dobrze, że to rozwiązanie staje się standardem w nowych samochodach.
Nowy Swift jest fajnym, małym autkiem, które odnajdzie się jako typowy mieszczuch i auto rodzinne. Plusem małe spalanie, dobre wyposażenie już w bazowym modelu. Automatyczna skrzynia CVT to dla mnie wisienka na torcie, która decyduje iż moim wyborem jest ten model. Autko codziennego użytku. Wsiąść i jechać. Łatwo zaparkować, koszt paliwa znikomy no i jest trochę inny od konkurencji, a to też plus. Minusem jest spora dopłata do skrzyni CVT, bo aż 13 tys. zł. Każdy musi to sam rozważyć, czy wygoda jest dla niego tyle warta. Minusem jest dość ograniczona oferta. Do wyboru tylko jeden silnik i jedna wersja nadwozia.
Tekst i zdjęcia: Dariusz Pastor