Auto w Pracy

Slideshow Image

 

Jeśli to ludzie, czyli mieszkańcy są najważniejsi, to podstawową funkcją miasta jest zadbanie o ich potrzeby. No właśnie, potrzeby ludzi, a tu co chwila alarm, że Warszawę opanowała samochodoza. Skandal, trzeba coś z tym zrobić.  Wyjrzałem przez okno i jakiegoś armagedonu nie ma, no cóż, może u mnie jakaś enklawa spokoju. Trzeba wybrać się do centrum miasta. Hmm, no faktycznie, samochodów nie brakuje. Na ulicy spory ruch, a to jeszcze nie są godziny szczytu. Z parkowaniem też łatwo nie jest, bo praktycznie wszystkie miejsca parkingowe zajęte.

No nie, faktycznie samochodoza opanowała miasto i już chciałem bić na alarm, pędem lecąc zapisać się do jakiegoś stowarzyszenia miejskich aktywistów. To jakiś obłęd, żeby do miasta przyjechało tyle samochodów. Czyżby bunt sztucznej inteligencji, ale zaraz, przecież to dopiero początek XXI wieku i  autonomiczne samochody są dopiero w fazie testów.  Jeśli te samochody nie przyjechały tu same, to znaczy, że przyjechali nimi ludzie, czyli mieszkańcy. Ewidentnie tak jest, patrzę na przejeżdżające auta i w każdym za kierownicą jest człowiek. Nikt tych ludzi nie zmusił do przyjazdu, dobrowolnie wybrali samochód jako środek lokomocji. Teraz mi to dało do myślenia.

Faktycznie coś w tym jest, ostatnio na fb, rozmówca użył argumentu, że Warszawa w Europie przoduje w statystykach ilości zarejestrowanych samochodów na głowę mieszkańców. Czemu miałbym mu nie wierzyć, zwłaszcza, że raczej nie był po stronie zmotoryzowanych. O czym to świadczy, jeżeli ktoś kupuje za swoje ciężko zarobione pieniądze samochód? Nie jest to mały wydatek, więc decyzja musi być przemyślana, więc jeśli się na to decyduje, to znaczy, że samochód jest mu potrzebny.  Gdyby to był jednostkowy przypadek, nie robiłbym problemu, ale ze statystyk wynika, że jest to powszechne działanie. Wniosek może być tylko jeden, takie są potrzeby większości Warszawiaków. Ewidentnie w Warszawie jest większa potrzeba posiadania samochodu niż w innych miastach. Teraz wracając do początku. Miasto jest dla mieszkańców i ma realizować ich potrzeby, a tu widać, że jest potrzeba posiadania samochodu. W zasadzie nie tyle posiadania, co jego używania. Że tak jest wystarczy wyjść na ulicę. Dlaczego więc miasto nie realizuje swoich obowiązków wobec mieszkańców? Kuriozalna sytuacja, kiedy ogon chce rządzić psem. Co gorsza, miasto podejmuje działania przeciw swoim mieszkańcom.

Oczywiście, zaraz ktoś powie, że nie wszyscy mieszkańcy korzystają z samochodów. Święta racja, należy pamiętać i dbać o wszystkich. Komunikacja zbiorowa, działa całkiem dobrze i chętnie sam z niej korzystam. Metro rewelacja, a i na autobusy czy tramwaje nie narzekam. Tylko, że ja korzystam z komunikacji głównie w centrum i poza godzinami szczytu. W szczycie, nie wygląda to już tak miło i super, że część osób wybiera inny środek lokomocji niż zbiorowa komunikacja. Cieszą mnie także projektowane kolejne linie metra. Przynajmniej w tym zakresie potrzeby mieszkańców są realizowane.

I teraz powinni się odezwać miłośnicy rowerów, że im się też coś należy. Owszem, popieram jak najbardziej, tylko zaangażowanie miasta w realizację potrzeb tego środowiska powinna być adekwatna do ruchu jaki generują, a to raptem kilka procent. Czy ktoś widział korki rowerzystów na ścieżkach rowerowych ?  Nie twierdzę, że nie należy rozwijać dróg rowerowych. Trzeba, to robić, ale robić to z głową i na pewno nie kosztem innych mieszkańców. Trzeba to jasno powiedzieć, rowerzyści są mniejszością w tym mieście, a ci którzy używają rower jako podstawowy środek lokomocji to znikoma część społeczności. Dlaczego więc władze Warszawy stawiają ich potrzeby jako priorytet, a nie potrzeby większości mieszkańców ?

Warszawiacy wybrali sposób komunikacji, komunikacja zbiorowa i prywatne samochody, reszta to margines generowanego ruchu.

Zastanawiałem się, czemu sam nie korzystam z roweru jako środka komunikacji pomimo tego, że lubię jazdę rowerem. Odpowiedź mnie zaskoczyła – bezpieczeństwo. Tylko, że nie moje bezpieczeństwo, a bezpieczeństwo o rower. Dla mnie nie jest problemem poruszanie się w ruchu ulicznym (jezdnią czy drogą dla rowerów). Problemem jest zostawienie roweru po dojechaniu do celu.  Skuteczność zabezpieczeń przed kradzieżą jest na tyle niska, że zniechęca do zostawienia roweru w stojaku. Zabrać z sobą do sklepu czy restauracji, no widziałem takie cuda, ale to już całkowity brak kultury i poszanowania innych, więc też odpada.

Ten jeden argument wystarczy, aby skutecznie zniechęcić mnie do miejskiej jazdy rowerem, a jest przecież jeszcze mnóstwo innych powodów do wyboru własnego samochodu – pogoda, zakupy, rodzina czy czas przy dłuższych trasach.

Czy w ratuszu tego wszystkiego nie widzą, czy zwyczajnie nie interesują ich mieszkańcy ?  Czas powiedzieć im dość tego, władza ma realizować potrzeby mieszkańców, a nie zmieniać nam życie realizując ideologię której nie chcemy.

Dariusz Pastor - autowpracy.pl