Renault Clio to jeden z najpopularniejszych małych samochodów w Europie. Od początku produkcji tego modelu, czyli od 1990 roku, sprzedano już miliony egzemplarzy, a nowe auta wciąż znajdują nabywców. Oczywiście, przez ten czas samochód zmieniał się wraz z rozwojem techniki i trendami rynkowymi. Obecnie, od 2019 roku, mamy już jego piątą generację. Co sprawia, że te samochody tak przyciągają klientów? Funkcjonalność i cena to atuty, które przemawiają do nabywców. Przyjrzyjmy się mu bliżej.
Autko mierzy 4053 mm długości i 1988 mm szerokości. Trzeba przyznać, że współczesne maluchy sporo urosły. Dzięki większym rozmiarom bez problemu udało się zaprojektować wersję czterodrzwiową, co znacznie ułatwia codzienne użytkowanie. Pamiętam czasy, gdy normą było, że małe samochody miały tylko jedną parę drzwi i trzeba było się trochę pogimnastykować, by zająć miejsce na tylnej kanapie. Teraz standardem są dwie pary drzwi i problem znika. Ciekawe, czy ukryta klamka tylnych drzwi to ukłon w stronę historii, czy zabieg estetyczny? Pewnie jedno i drugie.
Mniejsza z tym – ważne, że teraz mamy łatwy dostęp do tylnej kanapy, co znacznie zwiększa walory użytkowe auta. Jest jeszcze jeden plus takiego rozwiązania. Bagażnik w Clio ma pojemność 391 litrów, całkiem dobry wynik w tym segmencie.
A gdy trzeba przewieźć więcej bagażu, składane oparcia tylnej kanapy tworzą równą powierzchnię z podłogą bagażnika.
Bez dodatkowych drzwi nie moglibyśmy tak wygodnie z tego skorzystać. Teraz dostęp jest prosty. Kolejny plus Clio zdobywa u mnie za podwójne dno bagażnika – drobiazgi lądują pod podłogą, a my cieszymy się porządkiem.
Renault oferuje kilka wariantów tego modelu. Może to być półtoralitrowa hybryda, benzynowy silnik o pojemności jednego litra albo wersja zasilana gazem LPG. Ja mam litrowy silnik o mocy 90 KM, ale za to z automatyczną skrzynią biegów. Super wygodne rozwiązanie, na które – moim zdaniem – warto wydać parę tysięcy. Skoro można sobie ułatwić życie, to czemu z tego nie skorzystać? Renault, jak przystało na Francuza, zawsze potrafiło zadbać o wygodę i estetykę swoich produktów. Tak samo jest i teraz. Najnowsza, piąta generacja zadebiutowała w 2019 roku, a w 2023 roku przeszła facelifting, stając się jeszcze ładniejsza. Przynajmniej mnie się podoba. Ładnie poprowadzona linia nadwozia nabrała bardziej sportowego charakteru. Szerszy grill, wąskie światła i charakterystyczne „strzałki” wkomponowane w zderzak dodają uroku. Tył auta również zgrabnie uformowany w sportowym stylu.
Brakuje tylko dwóch rur wydechowych. Niestety, wersja RS zniknęła z oferty bezpowrotnie w 2020 roku. Nawet najmocniejsza, 145-konna hybryda nie potrafi jej w pełni zastąpić. Ja mam tylko 90 KM i to wystarczy do sprawnego poruszania się – bez sportowych aspiracji. Tryb Sport można co prawda wybrać na panelu, ale to chyba określenie trochę na wyrost. Niemniej, poprawa dynamiki jest zauważalna. Auto przyspiesza od 0 do 100 km/h w 11,8 sekundy. Ciekawe, że w wersji z manualem trwa to o 0,3 sekundy dłużej. Prędkość maksymalna wynosi 180 km/h, więc wystarczająco – nawet na autostradzie.
Jeśli preferujemy spokojniejszy styl jazdy, a naszym priorytetem jest bezproblemowe dotarcie do celu, Clio to propozycja warta rozważenia. A gdy już dotrzemy, trzeba gdzieś zaparkować. Tu docenimy kompaktowe wymiary auta. Nie dość, że małe, to mamy do dyspozycji kamerę 360°. Współczesny samochód oferuje wiele systemów wspomagających kierowcę – mniej lub bardziej potrzebnych. Część z nich działa tak dyskretnie, że nawet nie wiemy o ich istnieniu. I dobrze – bo np. ABS-u i tak nie da się wyłączyć. Lepiej skupić się na tych systemach, na które mamy wpływ.
Dobrym rozwiązaniem jest nawigacja, która może wyświetlać mapę na panelu zegarów przed kierowcą. W prostszych wersjach to tylko strzałka kierunkowa, ale w Clio widać pełną mapę, co ułatwia orientację. Warto pamiętać, że można podłączyć smartfona i korzystać z aplikacji nawigacyjnych, które często pokazują więcej – np. lokalizację patroli policyjnych.
Kolejnym pomocnym narzędziem jest tempomat. Osobiście nie jestem jego fanem, ale czasem się przydaje. W Clio ten system działa, choć moim zdaniem warto go dopracować – mógłby bardziej aktywnie wspierać kierowcę. Skoro już mowa o kontroli, to nie mogę nie wspomnieć o obowiązkowym w UE systemie monitorującym kierowcę. Zbędny i kiepsko działający – często wyświetla alerty bez sensu. Jest, bo musi być. Co gorsza – nie da się go całkowicie wyłączyć. Na uspokojenie nerwów zostaje muzyka z nagłośnienia firmy Canton.
Teraz pewnie wszyscy zastanawiają się nad kosztami eksploatacji. Czy mały samochód z małym silnikiem będzie zużywał symboliczne ilości paliwa? Dobre pytanie – odpowiedź może zaskoczyć. Faktycznie, auto pali mało.
U mnie, w różnych warunkach, średnie zużycie wynosi od 5 do 6 litrów na 100 km. W zasadzie bez większego znaczenia, czy to autostrada, czy lokalna droga – różnice są mało istotne, a rezultat mnie satysfakcjonuje.
Można zejść poniżej 5,0 l/100 km, ale wymaga to sporego skupienia. Według mnie – nie warto się aż tak starać. Jest dobrze. Jeździłem już hybrydami, które były znacznie większe, a paliły podobnie. Czy zatem hybrydy są bardziej opłacalne? Raczej nie – ich cena zakupu jest dużo wyższa. W przypadku Renault Clio dopłata do hybrydy to ok. 15 000 zł, czyli równowartość 2500 litrów benzyny. Zwróci się to dopiero po przejechaniu 100 000 km. Czy jeszcze wtedy będziemy mieć to auto, by cieszyć się oszczędnościami?
Oczywiście, Clio w wersji hybrydowej jest znacznie mocniejsze, ale nie każdemu zależy na osiągach. Wybór należy do klienta. Dlatego przed podjęciem decyzji o zakupie warto dobrze określić własne potrzeby i oczekiwania wobec nowego auta. Następnie trzeba zapoznać się z różnymi wersjami napędu i wyposażenia, a na koniec – dopasować wszystko do możliwości finansowych. W tym ostatnim etapie, czyli przy finansowaniu, polecam skorzystać z pomocy doradcy – często dostępnego już w salonie. Najprostsza forma zakupu, jaką jest gotówka lub kredyt, nie zawsze jest optymalna. Jest też wiele innych sposobów, by cieszyć się nowym samochodem.
Tekst i zdjęcia: Dariusz Pastor