Auto w Pracy

Slideshow Image

Renault Clio to już legenda marki, chyba trudno znaleźć kogoś, kto nie spotkałby tego modelu. Na ulicach nie jest sztuką spotkać Clio, bo naprawdę dużo ich jeździ. Nawet tych najnowszej generacji nie brakuje, ale akurat w tym przypadku to tylko złudzenie, bo na pierwszy rzut oka, łatwo pomylić najnowsze Clio z poprzednikiem. Nic dziwnego, bo sylwetka nie uległa zmianie, a nowy model najłatwiej poznać po zmienionym przodzie auta. Nowy grill, nowy układ świateł to jego cechy rozpoznawcze.

Wnętrze nie uległo modyfikacji, pewnie według zasady, że dobrego nie ma co ruszać, bo można tylko zepsuć. Dobra decyzja, drobne zmiany nic by tu nie dały, bo Renault dopracowało ten zestaw elektroniki prawie do perfekcji. Duży ekran multimedialny plus cyfrowy zestaw wskaźników sprawdza się doskonale i to pomimo upływu czasu, bo ten zestaw jest montowany w Renault już od kilku lat.

Tyle razy już się nim zachwycałem, że tym razem dam sobie spokój i odsyłam do innych moich testów Renault. Lepiej przejść do tego jak to autko jeździ. Tym bardziej, że jest to aktualnie najmocniejsza wersja Clio.

E-Tech 145 full hybrid nie da tyle frajdy z jazdy co legendarne Clio RS, ale liczę, że też będzie fajnie. Full hybrid czyli auto spalinowe wspomagane silnikiem elektrycznym. Od razu, trzeba powiedzieć, że taki system nie wymaga od nas żadnych dodatkowych czynności związanych z ładowaniem baterii. Auto samo zajmuje się doładowaniem baterii w trakcie jazdy, a w zasadzie to głównie podczas hamowania. Dla wielu osób to dużo lepsze rozwiązanie, niż szukanie gniazdka do podłączenia auta jak w przypadku hybrydy typu plug-in.

Małym zaskoczeniem, może być pojemność jednostki spalinowej. Benzynowy silnik o pojemności 1598 cm³ w połączeniu z silnikiem elektrycznym daje nam do dyspozycji 145 KM i 205 Nm momentu obrotowego. W tak niewielkim samochodzie to musi, a przynajmniej powinno się przełożyć na dobre osiągi. No właśnie, czy faktycznie jest to niewielkie autko ? Wymiary zewnętrzne, długość 4053 mm, szerokość 1798 mm i wysokość 1440 mm pozycjonują Clio w segmencie B. Tyle liczby, a w rzeczywistości ważne jest, jak zagospodarowano tą przestrzeń. Gdybym nie znał już tego modelu, to napisałbym, że jestem mile zaskoczony ilością miejsca. Kierowca jak zawsze jest uprzywilejowany i ma największy komfort podróży, ale pozostali pasażerowie też nie mogą narzekać. Wygodne fotele, nawet na dłuższej trasie nie powodują zmęczenia. Nawet na tylnej kanapie jest wystarczająco dużo miejsca dla dwóch osób.

Bagażnik w wersji hybrydowej ma pojemność 300 litrów, w pozostałych wersjach jest jeszcze więcej przestrzeni, bo aż 390 litrów. 300 litrów to wartość przeciętna, ale tragedii nie ma, w końcu to nie jest bagażówka. W razie czego, można złożyć oparcia kanapy i dopakować znacznie więcej bagażu.

Segment B szuka klientów w miejskim środowisku, ale w polskich realiach pojazd z tego segmentu jest jedynym samochodem w rodzinie. Duży wpływ ma na to ekonomia,  wyższe segmenty kosztują znacznie więcej. W przypadku Clio trzeba wyłożyć trochę ponad 70 tys. zł. za najtańszą wersję tego modelu. E-Tech 145 full hybrid jest na drugim końcu drabinki cenowej i tu potrzeba prawie 100 tys. zł.  Zazwyczaj coś dołożymy z opcjonalnego wyposażenia i stówka pęknie. Pamiętajmy o promocjach, co nie jest rzadkością, a to może znacznie obniżyć koszt zakupu. Kwota nie taka mała, więc warto popatrzyć jakie opcje finansowania proponuje Renault. Miesięczna rata w wysokości 1000 zł będzie znacznie łatwiejsza do przełknięcia niż wyłożenie gotówki. Możliwości stania się posiadaczem lub użytkownikiem jest całkiem sporo, więc zachęcam do rozmowy w salonie z fachowcem. Kredyt, leasing, wynajem to tematy do rozwinięcia, tak aby dopasować zakup do potrzeb i możliwości.

Jak już mamy samochód to można wyjechać na ulicę. Clio, jak sugerowałem idealnie odnajduje się w mieście. Główny atut to rozmiary, łatwiej zaparkować 4 metrowe auto, niż 5 metrową limuzynę. W mieście trudno przecenić taki atut. Warto sprawdzić, czy w zamawianej wersji jest kamera cofania, najlepiej 360⁰. Jeśli nie ma, to ja bym dopłacił, bo będą to dobrze zainwestowane pieniądze w bezpieczeństwo i wygodę. Mały do parkowania, ale wystarczająco duży, aby zapewnić dobre warunki do przemieszczania się po mieście. Najczęściej jedzie kierowca, czasem z pasażerem, a komplet pasażerów to rzadko się zdarza, a jeśli nawet, to i tak dystans dość krótki. Zostaje kwestia bagażu. Duże zakupy bez problemu zmieścimy w bagażniku więc jest ok.

To Clio jest „pełną hybrydą” która w mieście okazuje nam swoje zalety. Największe spalanie jest podczas ruszania, a hybryda rusza w trybie elektrycznym, czyli zużycia benzyny nie ma.  W czasie jazdy komputer ocenia sytuacje i w korzystnych warunkach wybiera tryb elektryczny. Warto obserwować wskaźnik naładowania baterii i czasem samemu skorzystać z przełącznika trybu jazdy na prąd. W efekcie jazda w mieście potrafi zakończyć się spalaniem poniżej 5l/100km.  

Kolejnym plusem są osiągi, jakby nie patrzeć, to 145 KM robi dobrą robotę. Przy masie własnej auta 1238 kg to musi przełożyć się na dobre przyspieszenie, no i przekłada się. Przyspieszenie od 0 do 100km/h wynosi 9,3 sekundy. Całkiem dobrze, a byłoby jeszcze lepiej, gdyby nie to, że hybryda jest cięższa około 100 kilogramów od „zwykłego” Clio.

Oczywiście, korzystając w pełni z tego co fabryka dała spalanie będzie całkiem inne, ale jeżeli zachowamy umiar, to wyjdzie nam szybko, dynamicznie i tanio. Prawdziwy sukces, że udało się połączyć wydawałoby się sprzeczne z sobą elementy.

W mieście super, a w trasie trzeba sprawdzić. Ruszam nad morze, będzie autostrada i drogi lokalne, w sam raz, aby poznać co autko potrafi. Tak informacyjnie, to jest opcja podłączenia smartfona i korzystania z aplikacji na telefonie, np. z Yanosika. Jakby co, to fabryczna nawigacja w Clio też ostrzega o radarach, niestety tylko stacjonarnych, a nie mobilnych. Clio ma funkcję czytania znaków i trzeba mieć ograniczone zaufanie do tego wynalazku. W mieście potrafił pokazywać ograniczenie do 30km/h pomimo, iż go nie było, a na autostradzie zobaczył 120km/h. Dobrze, że jeszcze UE nie wprowadziła obowiązkowego systemu, który będzie automatycznie ograniczał prędkość do tego co zobaczy system.

Hybrydowym Clio, a w zasadzie żadnym nowym Renault rekordu prędkości nie pobijemy, bo prędkość maksymalna została ograniczona do 180km/h. Prędkość ograniczona, ale moc została, a w drogowych warunkach ma to dużo większe znaczenie. Oprócz przyjemności, zapas mocy podnosi poziom bezpieczeństwa. Wszystkie manewry wykonamy szybciej, a nie raz to i trzeba uciec przed zagrożeniem. Jeśli korzystamy z niej z głową, to mocy nigdy za dużo.

Wróćmy na trasę. Na autostradzie i drogach szybkiego ruchu trzeba dopasować się do warunków, czyli okolice maksymalnej dopuszczalnej prędkości są w sam raz. Z ciekawością zerkam na wyniki spalania i na autostradzie mieszczę się poniżej 7l/100km, a wolno nie jadę. Autostrada się kończy i trzeba zjechać na lokalne drogi. Tu pomimo, iż ruch znikomy, trzeba zdjąć nogę z gazu. Przejechane 300 kilometrów, średnia prędkość 95km/h i spalanie 6l/100km. Jestem zadowolony. Jeśli szybka jazda, bez szukania oszczędności dała takie rezultaty, to ciekawe ile wyjdzie bez autostrady. Nie spinam się, wyjdzie ile wyjdzie, no i wyszło 4,6l/100km. Nie będę ukrywał, że ten wynik też mi się podoba.

Kolejne Clio które do mnie trafiło przypadło mi do gustu. Wcześniej miałem wersję z gazem LPG, gdzie atutem był zasięg samochodu i niskie koszty eksploatacji. Tu mam całkiem dobre osiągi przy także niskich kosztach. Jedynie koszt zakupu sporo wyższy.

Dane techniczne Renault Clio

TikTok: Renault Clio

 

Tekst i zdjęcia: Dariusz Pastor