Auto w Pracy

Slideshow Image

Projektowanie samochodu to skomplikowany proces, ale wyobraźmy sobie, iż mamy do tego super komputer, który zastąpi zespół projektantów. Robimy listę życzeń, komputer odrzuci skrajności, zbilansuje z wytycznymi księgowych, bo jak wszyscy to wszyscy, księgowi też wypisują swoje oczekiwania i czekamy na wyniki. Duże prawdopodobieństwo, że wyjdzie nam Korando.

Jak to możliwe, czyżby samochód idealny ? Na starcie określmy warunki eksperymentu. Na listę życzeń każdy może wpisać co chce, ale komputer wyeliminuje skrajności, czyli wszystkie naj zostaną skasowane. Jeżeli miłośnicy mocy będą chcieli super osiągi, to zwolennicy ekonomii szybko sprowadzą ich na ziemię, życzeniem ekonomicznego auta itd.

W takim razie przyjrzyjmy się bliżej tej konstrukcji.

Na czele listy pewnie będzie funkcjonalność. Najlepiej jedno auto do wszystkiego. Wybór dość prosty, SUV to najbardziej uniwersalny typ samochodu.  Oczywiście średniej wielkości, bo skrajności eliminujemy.  Średniak to mniej więcej 4,5 metra długości (Korando 4410 mm długości i 1830 mm szerokości) Takie gabaryty dają duże pole do działania dla projektantów. Auto musi być wygodne i oferować sporo miejsc dla pasażerów i bagażu.  W Korando nie ma z tym problemu. Solidnie wyglądające fotele sprawdzają się w praktyce. Na brak miejsca nie powinniśmy narzekać nawet na tylnej kanapie.  Bagażnik o pojemności prawie 500 dm3 to bardzo dobry wynik, a jeżeli złożymy oparcia tylnej kanapy to naprawdę mamy małą bagażówkę. Warte podkreślenia jest to, iż złożone oparcia tworzą płaską powierzchnie z podłogą bagażnika. Wydaje się, że to drobiazg, a większość producentów ma z tym problem.

Takich szczegółów jest więcej, choćby taka rączka do opuszczania klapy. Żadne wgłębienie, wnęka, tylko wygodna rączka.

Wróćmy do części osobowej.  Można powiedzieć krótko, praktyczna estetyka. Całość wygląda dobrze, nie ma fajerwerków, ale jest to co potrzeba. Audio ze sterowaniem na kierownicy, nawigacja, tempomat i kamera cofania. Do jakości materiałów też nie można się przyczepić,  dość przyjemne w dotyku, przyzwoicie spasowane. O praktycznym aspekcie nie zapomniano, tył przednich foteli to tworzywo. Wygląda trochę gorzej niż welur czy skóra, ale za to o niebo łatwiejsze do wyczyszczenia.

Najsłabszym elementem jest panel zegarów. Do samych zegarów nie mam zastrzeżeń, ale wyświetlacz komputera to porażka. Pomarańczowo podświetlony prostokąt daje po oczach, do tego dane wyświetlane w mało atrakcyjnej i słabo czytelnej formie. Na szczęście Ssangyong ma już nowe rozwiązanie, które można wybrać jako opcję, a mam nadzieję, że wkrótce będzie w standardzie.

Wnętrze wychodzi obronną ręką, całkiem udany kompromis.

Właściwości trakcyjne to drugi obszar zainteresowania klientów. Czego oczekujemy, dynamika i oczywiście dobre prowadzenie w różnych warunkach. Dwulitrowy benzynowy silnik o mocy 150 KM pozwoli na jazdę bez kompleksów. Oczywiście w ulicznych wyścigach nie radzę brać udziału, ale czy to w mieście czy na trasie moc jest. Ponieważ Korando to SUV, więc powinien radzić sobie również poza asfaltem. Mój egzemplarz miał tylko napęd 2WD, nie powinno mnie to dziwić, przecież stawiamy na kompromis. Jest duży prześwit i to ma wystarczyć i rzeczywiście wystarcza. Największym problemem dla przeciętnego kierowcy są dziury, wystające korzenie lub głębokie kolejny. Wysoko zawieszone auto (prześwit) eliminuje takie problemy. Wysokie krawężniki też nie są przeszkodą. Poważniejszego terenu 95 % aut i tak nie zobaczy, ale jeżeli ktoś zechce to napęd na cztery kola też można zamówić.

Samochód jest dobrze wyciszony, pracy silnika nie słychać, ale wystarczy listek za wycieraczką aby poważnie zirytować kierowcę upierdliwym dźwiękiem.

Czy koszty też odzwierciedlają listę życzeń klientów? Tu trudniej na jednoznaczną odpowiedź.  Pierwsze to cena zakupu. Wersja podstawowa z napędem 2WD kosztuje 70 tyś zł i trzeba przyznać iż jest to atrakcyjna oferta. Więcej mocy i dodatków łączy się z dodatkowymi wydatkami.  115 tyś zł za 4WD i 178 KM w najwyższej wersji wyposażenia także obroni się na tle konkurencji. Trochę gorzej z kosztami użytkowania pojazdu.  Wynikami spalania kariery w zawodach ecodrivingu nie zrobimy, ale pamiętajmy 150 KM z niczego się nie bierze.

Na wynik spalania, zwłaszcza w mieście wpływa tak wiele czynników, że dziwię się iż wyniki nie są podawane w dość dużych widełkach. . Wystarczy ciężka noga, korki i jazda na krótkich dystansach, aby osiągnąć wynik spalania diametralnie różny od kierowcy który omija zakorkowane centrum i jeździ z jednego końca miasta na drugi. W obu przypadkach jest to jazda w mieście. Którą opcje wybierze producent? Przeglądając  danych technicznych w katalogach wychodzi iż większość aut to nocne marki, po godzinach szczytu. W przypadku Ssangyonga tak nie jest, może 9,7 l/100km w mieście nie wygląda najlepiej, ale jest to wartość realna, która potwierdziła się podczas testu. Lepiej i uczciwiej tak niż udawanie, że pewnie to wina kierowcy, iż nie potwierdził laboratoryjnych wyników producenta.

Na trasie, podane w katalogu parametry także zostają potwierdzone. 6,2 litra poza miastem jest osiągalne, pod warunkiem, że na trasie nie będzie miejscowości, a ruch będzie  umiarkowany nie wymagający od nas ciągłego wyprzedzania. W takich warunkach zmieścimy się poniżej 7 litrów.  W rzeczywistości nigdy tak dobrze nie ma, więc za punkt wyjścia weźmy cykl mieszany.  7,5 do 8 litrów, tyle wychodziło podczas testu, czyli wartość zbliżona do danych katalogowych.

Wisienką na torcie życzeń jest wygląd.  Wschodnia estetyka nie zawsze znajdowała akceptacje wśród Europejczyków. Korando nie ma problemów z pochodzeniem. Mnie podoba się zwłaszcza przód auta. Potężny, masywny, wzbudzający poczucie bezpieczeństwa.  Bryła nadwozia, wygląda jak lekko napompowana, ot taki sympatyczny grubasek. Trochę tył odbiega od tego wzorca, wygląda na wąski, a wysoki.

Czy w takim razie Korando to idealny samochód z komputera ?  Jeszcze nie, ale z pewnością jest to doskonały kompromis pomiędzy tym co byśmy chcieli, a tym ile chcemy za to zapłacić. Za rozsądne pieniądze otrzymujemy duże pakowne auto z modnego  i praktycznego segmentu SUV z mocnym dwulitrowym silnikiem. Całkiem przyzwoicie wykonany i wyposażony  samochód. W sumie nie ma się do czego przyczepić, może poza wyświetlaczem komputera, który akurat mnie nie przypadł do gustu. Jeżeli chcemy więcej, to Ssangyong daje nam takie możliwości. Lepsze wyposażenie, napęd na cztery koła, nawet ten nieszczęsny ekranik można zamienić na nowszy model. Przydałoby się jeszcze powiększyć gamę dostępnych silników o jednostkę o mniejszej pojemności.

Korando do poważna propozycja koreańskiego koncernu, którą warto rozważyć szukając uniwersalnego samochodu.

Tekst i zdjęcia: Dariusz Pastor